Trener Legii, Maciej Skorża dokonał w wyjściowym składzie kilku zmian w porównaniu z poprzednimi meczami. Przede wszystkim na środek obrony wrócił Dickson Choto, który wzmocnił formację defensywną. Na ławkę rezerwowych powędrował natomiast Cabral, a w jego miejsce pojawił się defensywny pomocnik - Ariel Borysiuk. W pierwszej połowie mecz miał wyrównany przebieg. Może goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale znacznie częściej strzelali gospodarze (11 prób w tym cztery celne). Legioniści natomiast ani razu nie trafili w bramkę strzeżoną przez Mariana Kelemana. Najlepszą okazję do zdobycia gola zmarnował w 37. minucie Takesure Chinyama. Napastnik Legii świetnie przyjął piłkę podaną ze skrzydła od Manu, ale gdy znalazł się sam przed Kelemanem, fatalnie spudłował. Wrocławianie tak dobrych okazji nie mieli, a Marijana Antolovica niepokoili przede wszystkim strzałami z dystansu. Chorwat najwięcej problemów miał z obroną piłki kopniętej przez Przemysława Kaźmierczaka w 44. minucie. W drugiej połowie Legia uzyskała wyraźną przewagę, ale nie potrafiła oddać groźnego strzału. Nastawiony na kontrataki Śląsk powinien objąć prowadzenie w 71. minucie. Vuk Sotirović ograł w polu karnym Choto, podał przed bramkę, a Cristian Omar Diaz - strzelając z kilku metrów - posłał piłkę tuż obok słupka. W 77. minucie znowu szczęście dopisało Legii. Po pięknym podaniu Sebastiana Mili, strzelał Łukasz Madej, a piłkę z bramki wybił Jakub Wawrzyniak. za moment "główkował" Sotiriović i trafił w poprzeczkę. Te zmarnowane okazje zemściły się w 80. minucie. Maciej Rybus, ograł Krzysztofa Wołczka huknął z 16 metrów w przeciwległy górny róg. To był decydujący moment spotkania, bo Śląsk stracił wiarę w odrobienie straty, choć tuż przed końcowym gwizdkiem bliski szczęścia był Mila. Po jego strzale piłka przeleciała tuż obok słupka. Po meczu powiedzieli: Trener Legii Warszawa Maciej Skorża: - Tak jak się spodziewaliśmy, był to bardzo ciężki bój. Śląsk ma bardzo dobry początek sezonu i jest wymagającym przeciwnikiem. Ja się cieszę z tego, że zagraliśmy dużo lepiej w defensywie. Ten moment straty piłki nie był już dla nas tak niebezpieczny jak we wcześniejszych spotkaniach. To głównie dzięki Dicksonowi Choto, który wniósł do naszej gry dużo spokoju i dzięki temu mogliśmy dłużej przytrzymać piłkę. W ataku brakowało nam zimnej krwi i tego "ostatniego podania", ale bardzo się cieszymy z tych trzech punktów. Trener Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz: - Kibice mogli oglądać bardzo dobre spotkanie. Szkoda, że dobra gra moich piłkarzy nie została zrekompensowana zdobyciem chociaż jednego punktu. Przygotowujemy się do kolejnego spotkania z Lechią Gdańsk i myślę, że jak będziemy grali tak jak do tej pory, to będziemy te punkty zbierać. Dziś się nie udało i żałuję, bo zawodnicy włożyli dużo wysiłku w ten mecz. Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0-1 (0-0) 0-1 Rybus (80.) Śląsk: Marian Kelemen - Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahić, Krzysztof Wołczek - Piotr Ćwielong (85. Marek Gancarczyk), Przemysław Kaźmierczak (89. Łukasz Gikiewicz), Sebastian Mila, Waldemar Sobota - Cristian Omar Diaz (73. Łukasz Madej), Vuk Sotirović. Legia: Marijan Antolović - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto, Jakub Wawrzyniak, Marcin Komorowski - Manu, Maciej Iwański (89. Alejandro Ariel Cabral), Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk - Miroslav Radović (46. Maciej Rybus), Takesure Chinyama (75. Bruno Mezenga). Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Żółta kartka - Legia Warszawa: Jakub Wawrzyniak, Ivica Vrdoljak, Marcin Komorowski. Widzów 8˙500. Zobacz zapis relacji na żywo Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela aktualizowana na żywo