Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji LIVE z meczu Śląsk Wrocław - Cracovia Wojciech Kaczmarek jeszcze niedawno grał w Śląsku Wrocław. Spędził tam cztery lata. Tym razem na Oporowską przyjechał jako bramkarz Cracovii i udało mu się powstrzymać swoją byłą drużynę. Bronił niczym Supermen, ratując "Pasy" nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Kaczmarek z pewnością zasłużył na miano gracza tego meczu, bo bez niego w bramce, drużyna Jurija Szatałowa mogłaby opuszczać Wrocław z bagażem kilku bramek. Dziesięć strzałów Śląska, zaledwie jedno uderzenie Cracovii - to statystyka pierwszej połowy meczu. Częściej przy piłce byli gracze gospodarzy i to oni stwarzali większe zagrożenie pod bramką Wojciecha Kaczmarka. Byłego golkipera Śląska, dziś broniącego bramki Cracovii jako pierwszy już w 2. minucie sprawdził strzałem z woleja Piotr Ćwielong. "Pepe" uderzył z woleja, jednak bramkarz "Pasów" odbił piłkę i wybronił strzał. Później Kaczmarek musiał interweniować przy strzale Gikiewicza i dwóch uderzeniach Soboty. Spisywał się bez zarzutu, broniąc pewnie i z dużą dozą szczęścia. Uderzali także Kaźmierczak (trzy razy) i Celeban, ale niecelnie. Bliski pokonania własnego bramkarza był również Arkadiusz Radomski, ale wybijając piłkę szpicem buta na własne szczęście nie trafił w bramkę. Grająca nerwowo i niedokładnie Cracovia miała duże kłopoty z rozgrywaniem piłki. W ofensywie zdołała przeprowadzić zaledwie kilka niemrawych akcji, a jedynym ich efektem był strzał rozpaczy Mateusza Klicha z 39. minuty. Dodajmy, że bardzo niecelny. Na domiar złego, drużyna Jurija Szatałowa już od 19. minuty musiała radzić sobie bez podstawowego stopera, Vule Trivunovicia, który z kontuzją prawego stawu skokowego opuścił boisko. Po przerwie również atakował Śląsk, Cracovia odgryzała się kontrami, ale bramek nie zobaczyliśmy. Mieliśmy za to teatr jednego aktora - Wojciecha Kaczmarka. Dwumetrowy bramkarz krakowian bronił jak Superman, powstrzymując rywali nawet w z pozoru beznadziejnych sytuacjach. Kibicom najbardziej zaimponował swoją interwencją z czwartej minuty doliczonego czasu gry, gdy instynktownie odbił strzał Piotra Celebana z pięciu metrów! - To nie był najtrudniejszy strzał meczu. Ciężej było obronić wcześniejsze uderzenie - Łukasza Madeja - przyznał po meczu golkiper Cracovii. Wspomniane uderzenie Madeja miało miejsce w 83. minucie. Pomocnik Śląska uderzył z 10 metrów szpicem buta, lecz Kaczmarek "na raty" obronił ten strzał. Oprócz tego bronił także chytre mierzone strzały Sebastiana Mili (67.,68. i 90 minucie), strzał w krótki róg Gikiewicza (52. min), a także wyszedł obronną ręką z pozostałych sytuacji, wyłapując liczne dośrodkowania w pole karne. Cracovia po przerwie również grała słabo. Stworzyła zaledwie dwie sytuacje pod bramką rywali. Pierwszy celny strzał w 66. minucie meczu oddał Mateusz Klich, drugą i ostatnią okazję na gola miał Saidi Ntibazonkiza, ale jego strzał z 77. minuty obronił Marian Kelemen. Śląsk Wrocław - Cracovia 0-0 Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahić - Waldemar Sobota, Dariusz Sztylka, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong (72. Łukasz Madej) - Łukasz Gikiewicz (72. Remigiusz Jezierski). Cracovia: Wojciech Kaczmarek - Marian Jarabica, Łukasz Nawotczyński, Vule Trivunović (19. Bojan Puzigaca), Andraż Struna - Saidi Ntibazonkiza, Mateusz Klich, Arkadiusz Radomski, Piotr Giza (60. Mateusz Bartczak), Alexandru Suvorov (79. Marcin Krzywicki) - Bartłomiej Dudzic. Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Żółte kartki: Śląsk Wrocław: Waldemar Sobota, Tadeusz Socha, Amir Spahić. MKS Cracovia: Bartłomiej Dudzic., Arkadiusz Radomski. Widzów: 6500.