- Występ Pawełka to wciąż sprawa otwarta. Jeżeli Mariusz po konsultacji z lekarzami zdecyduje się zagrać, to wystąpi. Jeżeli nie, to zagra Ilie Cebanu. Jeszcze w tym meczu Łukasz Garguła nie będzie brany pod uwagę, natomiast pojedzie z nami na Puchar Polski. Będziemy bardzo ostrożnie, powoli wprowadzać Łukasza do gry, patrzeć jak reaguje na wysiłek meczowy. Jeżeli zagra w Bytowie, to 20-30 minut - zastrzega Skorża. - Bardzo mocno liczę na wyzwolenie w drużynie takiej sportowej złości po porażce z Lechem. To nasza pierwsza porażka w lidze od listopada zeszłego roku, musimy zatrzeć to złe wrażenie. Dzień po meczu siedzieliśmy w szatni i powiedzieliśmy sobie jedną rzecz: w kilku elementach musimy pracować lepiej. W spotkaniu z Lechem przeszkadzało mi to, że zbyt dużo swobody pozostawiono Robertowi Lewandowskiemu i Semirowi Stiliciowi, gdy traciliśmy piłkę. A także zbyt wąska gra naszych skrzydłowych - wylicza szkoleniowiec. Skorża widzi analogie w grze Lecha i Piasta, poniekąd niebezpieczne dla Wisły. - Lech odbierał piłkę na własnej połowie i wychodził z kontrą. Piast też tak będzie grał, szybko operują piłką w momencie kontrataku. W drużynie Piasta na co dzień występuje środkowy obrońca Wisły Mateusz Kowalski, którego wypożyczono do śląskiego zespołu, by zdobywał ligowe doświadczenie. - Wypożyczenie Mateusza Kowalskiego to był bardzo dobry ruch. Zrobił na wypożyczeniu dużo większe postępy niż gdyby tu został. Zastanawiamy się co teraz zrobić, czy przedłużyć mu to wypożyczenie czy już zimą go ściągnąć do nas - przyznaje trener. Co ciekawe, Skorża przyznał, że aż trzech innych zawodników Piasta znajduje się obecnie w orbicie zainteresowania Wisły Kraków. - Smektała, Glik i Wilczek mogą się w przyszłości zbliżyć do poziomu Wisły. Całą tę trójkę oglądamy - wyznał szkoleniowiec. Skorża składał wczoraj wyjaśnienia na posiedzeniu Komisji Ligi, która ukarała trenera Wisły dwoma meczami kary w zawieszeniu na pół roku oraz grzywną. Była to konsekwencja zachowania szkoleniowca podczas meczu we Wronkach. - Dowiedziałem się na Komisji różnych ciekawych rzeczy, chociażby tego, że praktycznie co tydzień kwalifikowałem się do kary dyscyplinarnej, bo zejście do szatni i podziękowanie arbitrowi za sędziowanie w meczu kwalifikuje się do kary dyscyplinarnej - uśmiechnął się Skorża. Szkoleniowiec Wisły nie zmienił zdania, uważa, że sędzia Borski powinien był we Wronkach podyktować rzut karny za faul na Patryku Małeckim. Przyznał jednak, że jego reakcja była niestosowna. - Zachowałem się jak człowiek, nie jak trener, dałem się sprowokować tą sytuacją. Rozumiem że każdy może popełnić błąd, nie mam żadnych pretensji do sędziego Borskiego - oświadczył Skorża.