- Byliśmy blisko wygranej - nie krył krakowski trener. - Zabrakło nam do niej ośmiu-dziesięciu minut. Były momenty, gdy Lech był groźniejszy, ale też takie, gdy my dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i ciężar gry przenosiliśmy na połowę rywala. Niedosyt jest tym większy, że okoliczności, w których straciliśmy bramkę były dziwne. Nie dość, że mieliśmy unikać jak ognia powodowania stałych fragmentów gry pod naszym polem karnym - zabrakło żelaznej dyscypliny taktycznej, to jeszcze przy strzale Stilicia z wolnego piłka przechodzi nam przez mur. To nie ma prawa się zdarzyć - zaznaczył szkoleniowiec Wisły. Maciej Skorża po meczu z Lechem