<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-wisla-krakow,498">ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO!</a> - Jestem pod wrażeniem gry Jana Muchy. Kilka razy wydwało mi się, że piłka już jest w siatce, tymczasem była w rękach Muchy - dodał trener Wisły. - Nie musimy się wstydzić, tego meczu ale ta porażka na pewno będzie bolała. Czy zabrakło agresywności przy stracie pierwszego gola? To był najgorszy moment wisły w tym meczu. Zagraliśmy nie jak doświadczona drużyna, która stara się utrzymać piłkę przy nodze. Pozwoliliśmy sobie na momenmty niefrasobliwości. O ten fragment gry mam największe pretensje - nie krył Skorża. O co ma żal? - Czuję niedosyt, bo stworzyliśmy sporo sytuacji. Stojąc przy ławce pomyślałem sobie, w którym miejscu byłaby Wisła, gdyby wykorzystała choć 50 procent sytuacji. Ale cóż... - westchnął Skorża - Jestem zadowolony również z gry Zieńczuka, Łobodzińskiego i Jirsaka. Każdy dał z siebie wszystko. I żaden nie zagrał na poziomie, jakiego musiałbym się wstydzić. Zmiana Zieńczuka na Diaza była podyktowana względami taktycznymi - wyjaśniał. - Przegrać z dobrym trenerem to nie jest zaden wstyd. Każdą porażkę traktuję osobiście. Po tym jak zobaczyłem skład Legii spodziewałem się,że będziemy mieli szansę w rozegraniu piłki. I to się sprawdziło - strzeliliśmy bramkę. Ale zabrakło nam mądrości taktycznej. Za szybko straciliśmy bramkę. Powinniśmy utrzymać prowadzenie do przerwy tłumaczył.