- Odpadliśmy z Ligi Mistrzów i to smutne. Na osłodę pozostało to, że zagraliśmy dzisiaj świetny mecz, pokonaliśmy wielką drużynę, czołową drużynę światowej piłki. Zagraliśmy jak równy z równym. To, co najlepsze, cały nasz potencjał, zostało wykorzystane - cieszył się Skorża. - Pod względem fizycznym, strona mentalna - wszystko było na najwyższym poziomie. Ci chłopcy wznieśli się na swoje wyżyny, zagrali moim zdaniem doskonały mecz. Teraz przed nami walka o Puchar UEFA - wybiegał w przyszłość szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". - Ta wygrana na pewno jest wydarzeniem dla całej polskiej piłki, które pokazuje, że polscy piłkarze przynajmniej incydentalnie potrafią rywalizować z najlepszymi na świecie. Barcelona chciała wygrać, wystawiła najsilniejszy skład. Rozmawiałem z trenerem Guardiolą - dla niego ten mecz był przetarciem przed meczem z Numancią. 4:0 z pierwszego spotkania było ich problemem - nie naszym. Chcieliśmy się zrehabilitować za to, że nie wspięliśmy się na wyżyny w pierwszym meczu - opowiadał. Skorża cieszył się, że eksperymenty - z Baszczyńskim na stoperze i Diazem w pomocy - wypaliły. - Diaz praktycznie nie powinien wyjść na druga połowę, miał zbite żebra. Wytrzymał jednak do końca - chwalił Kostarykańczyka szkoleniowiec. Nie chciał użalać się nad kiepską sytuacją kadrową. - Robię, co mogę. Nie narzekam na sytuację. Ale bardzo liczę na to, że w ostatnich dniach okienka transferowego wzmocnimy zespół - nie kryje Maciej Skorża. Michał Białoński, Kraków