Zdaniem eurodeputowanego to próba uniemożliwienia otwartej dyskusji, a równocześnie utrącenia jego kandydatury w jesiennych wyborach władz związku. "W przeddzień zjazdu wieczorem, kiedy rozmawiałem w hotelu Sheraton ze Zbyszkiem Bońkiem i kilkoma innym działaczami podszedł do mnie rzecznik PZPN p. Zbigniew Koźmiński i poinformował, że nie zostanę zaproszony na niedzielny zjazd. Motywował to tym, że krytykowałem publicznie decyzje władz związku" - powiedział PAP Ryszard Czarnecki. Jak przypomniał, jest nadal wiceprzewodniczącym Wydziału Zagranicznego PZPN i uznał za "niesłychaną" decyzję uniemożliwiającą mu udział w obradach w tak ważnej i istotnej społecznie sprawie. "Wiążę to z lutową uchwałą zarządu PZPN, zakazującą wypowiadania się w sprawach związku wszystkim osobom za wyjątkiem rzecznika" - dodał. Jeden z kandydatów do stanowiska prezesa PZPN podkreśla, że brał udział w pięciu poprzednich zjazdach, a decyzja o wykluczeniu jego osoby z niedzielnych obrad zmierza do uniemożliwienia mu zaprezentowania swej opinii i zminimalizowania szans podczas jesiennego zjazdu, który dokona wyboru nowych władz związku. "Po pierwsze, nie mamy obowiązku zapraszania p. Czarneckiego na zjazdy PZPN. Po drugie, po poprzednim zjeździe, m.in. na swoim blogu, nie tyle krytykował, co obrażał delegatów. Jeżeli ktoś jest gościem, to powinien się zachowywać jak na gościa przystało, a nie opowiadać wokół, jak to jest źle i brzydko tam, gdzie nas zaproszono" - odniósł się do słów Czarneckiego rzecznik prasowy PZPN Zbigniew Koźmiński.