To było już trzecie zwycięstwo biało-czerwonych w tegorocznych rozgrywkach, dzięki czemu zostali oni samodzielnym liderem w swojej grupie. W sobotę o godz. 15.00 odbędzie się rewanż. W Łodzi okazało się, że polski zespół, pozbawiony większości swych asów atutowych, jest w stanie nawiązać walkę z silnymi rywalami, ale młodych siatkarzy i trenera Lozano czeka jeszcze bardzo dużo pracy. Polacy pokazywali efektowne akcje, szczególnie w ataku, ale popełniali także bardzo wiele prostych błędów. Szczęśliwie dla Raula Lozano i polskiej drużyny rywale nie zaprezentowali najwyższego poziomu gry i w kluczowych momentach meczu także popełniali błędy, ułatwiając zadanie Polakom. Pierwszy set piątkowego pojedynku stał pod znakiem licznych błędów polskich siatkarzy, którzy tracili punkty zarówno po złych zagrywkach jak i po niezbyt precyzyjnym odbiorze serwisów drużyny greckiej. Słabo funkcjonował blok, którego wyraźnie słabszym punktem był Krzysztof Ignaczak. Ten niewysoki siatkarz, wieloletni libero reprezentacji, z konieczności zagrał od początku meczu jako odbierający i choć w głębi pola spisywał się dobrze, pod siatką miał kłopoty, co skwapliwie wykorzystywali greccy atakujący. Grecy prowadzili od pierwszych piłek i grając zaledwie poprawnie utrzymywali kilkupunktową przewagę przez całego seta. Nie pomogło wzmocnienie bloku wysokim Grzegorzem Szymańskim, ani wpuszczenie na boisko Sebastiana Świderskiego, przy stanie 14:20. As polskiej reprezentacji nie jest jeszcze w pełni sił, jego wejście miało - przy sześciopunktowej przewadze rywali -raczej podbudować zespół psychicznie. Nie przyniosło jednak efektu w postaci przełamania przewagi Greków i pierwszy set zakończył się wysokim zwycięstwem gości. W drugiej partii trener Raul Lozano zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Miejsce Pawła Zagumnego zajął Andrzej Stelmach i polski zespół przeprowadził kilka udanych akcji w ataku, obejmując prowadzenie 8:5, a następnie 10:8. Grecy, zaskoczeni początkowo zmianą stylu gry polskiego zespołu, a głównie innym sposobem rozegrania piłki w ataku, opanowali jednak sytuacje. Dużo spokoju do gry greckiej drużyny wprowadzał bardzo doświadczony Zlatko Baev, niemal bezbłędnie bronił libero Dimitrakopoulos i goście wyszli na prowadzenie 12:11, a następnie 18:16. Żywiołowo dopingowana przez wielotysięczną publiczność polska reprezentacja wyrównała jednak na 20:20, a po asie serwisowym Wlazlego objęła prowadzenie. Końcówka była nerwowa, jednak przebiegała pod znakiem przewagi Polaków, którzy po efektownym bloku Gruszki i Kadziewicza prowadzili już 24:22. Atak w taśmę Wlazłego dał jeszcze jeden punkt Grekom, ale pechowiec popisał się z kolei bardzo mocną zagrywką i Polacy wyrównali stan meczu. Trzeci set rozpoczął się od efektownych akcji w ataku z obu stron. Kadziewicz, Wlazły, Gruszka, a ze strony Grecji Roumeliotis i Lappas uderzali mocno i celnie, co przy dość biernej postawie jednej i drugiej drużyny w obronie powodowało, że wynik rósł szybko i równomiernie - 5:5, 7:7, 9:9. Przy tym wyniku na zagrywkę wszedł Baev i Grecy zdobyli kilka punktów z rzędu, odskakując na 14:11. Lozano ponownie wprowadził na boisko Zagumnego, za moment rzucił do boju Świderskiego i Szymańskiego, ale ten ostatnie źle odebrał zagrywkę i na plac wrócił Ignaczak. Lozano próbował jeszcze Wojciecha Grzyba - wszystkie te roszady niewiele jednak dały. Efektowne i budzące aplauz publiczności ataki Polaków przeplatają się z prostymi błędami. Nadal szwankował odbiór zagrywki, słabo grał blok i dynamiczne akcje Greków, w czym celował bardzo skuteczny Roumeliotis, przynosząc kolejne punkty, a w rezultacie pewne zwycięstwo gości 25:19. W czwartym secie początkowo lekką przewagę mieli Polacy prowadząc 7:5 i 11:9, ale w tym momencie kilka błędów w odbiorze i niezbyt precyzyjne wystawy Zagumnego spowodowały, że Grecy objęli prowadzenie 14:13. Goście zaczęli grać swobodnie i chyba zbyt szybko uwierzyli, że mają już mecz "w kieszeni". Wejście na zagrywkę Piotr Gruszki całkowicie odmieniło losy tego seta -kilka bardzo mocnych serwisów, w tym jeden as spowodowało, że Polacy wyrównali i wyszli na prowadzenie 17:14. Po tej serii greccy siatkarze jakby się załamali - oddawali niemal bez walki kolejne punkty, wyglądali na zrezygnowanych. Zawodził nawet rutynowany Baev i niemal bezbłędny dotychczas Roumeliotis. W efekcie Polacy gładko wygrali tę partię do 20 i wyrównali stan spotkania na 2:2 w setach. O losach zwycięstwa musiał więc zadecydować tie-break. Rozpoczęli go bardzo efektownie Grecy prowadząc już 5:1. I znów zbyt chyba wcześnie uwierzyli w swój sukces, zwalniając nieco tempo akcji. W polski zespół wstąpił natomiast nowy duch. Podopieczni trenera Lozano zagrali w tej części spotkania najlepiej w obronie i asekuracji własnego ataku. Zniwelowali straty i walcząc zaciekle o każdą piłkę objęli prowadzenie 11:10 po skutecznym bloku Wlazłego i Grzyba. Bardzo dobrze bronił Ignaczak, "wyciągając" w polu kilka bardzo trudnych piłek. Grecy próbowali się jeszcze poderwać, ale w tej nerwowej końcówce zabrakło im chyba nieco sił i determinacji. Ku ogromnej radości dziewięciu tysięcy widzów w łódzkiej sali reprezentacja Polski wygrała piątego seta 15:13 i cały mecz 3:2. Trener Raul Lozano oceniając grę swych podopiecznych podkreślił, że przy tak, z konieczności, dość przypadkowo zestawionym składzie, nie oczekiwał bardzo dobrej gry. Przyznał jednak, że zdenerwowały go błędy, szczególnie w odbiorze zagrywki i w grze w głębi pola. Nie miał natomiast większych zastrzeżeń do gry w ataku. - Jeśli nie odbiera się niezbyt mocnych ataków, trener ma prawo do zdenerwowania. Jeśli chodzi o naszą grę w ataku, tylko w pierwszym secie miałem do zawodników pretensje. W kolejnych partiach, a szczególnie w piątym secie, mieliśmy już przewagę nad Grekami w tym elemencie gry - powiedział Lozano. Trener greckiej drużyny, Konstantinos Charitonidis, gratulując gospodarzom zwycięstwa i wyrażając podziw dla łódzkiej publiczności przyznał, że jego zawodnicy przegrali na "własne życzenie", popełniając w decydujących chwilach błędy w zagrywce i odbiorze. - To była jednak wielka przyjemność grać przed taką publicznością - dodał kapitan drużyny gości, Antonios Tsakiropoulos. Grupa C Polska - Grecja 3:2 (17:25, 25:23, 19:25, 25:20, 15:13) Polska: Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak, Mariusz Wlazły, Łukasz Kadziewicz, Arkadiusz Gołas, Piotr Gacek (libero) oraz Grzegorz Szymański, Sebastian Świderski, Andrzej Stelmach, Wojciech Grzyb Grecja: Theodoros Chatziantonou, Vasileios Kournetas, Antonios Tsakiropulos, Nikolaos Roumeliotis, Ilias Lappas, Zlatko Baev, Christos Dimitrakopoulos (libero) oraz Sotirios Pantaleon, Chrysanthos Kyriazis, Efstathios Ntonas Sędziowali: M. Cinti (Włoch) i S. Hank (Słowacja). Widzów 9 tys.