Bohater Madrytu i Argentyny Gonzalo Higuain wspomina lekcje pobierane u boku Ruuda van Nistelrooya. Holender nauczał, że gole są jak keczup, czasem nie da się ich ?wycisnąć? siłą, innym razem same "wyleją się strumieniem". Andres Palop powinien dziś bać się najbardziej, bo ostatnio, każdy kontakt z piłką Higuaina, to fatalna nowina dla bramkarzy. Pięć miesięcy temu, w meczu na Sanchez Pizjuan Higuain wszedł za Benzemę w 52. min. Real przeżywał akurat krótką chwilę euforii po wyrównującym golu Pepe. Już 14 minut później Renato wybił mu z głowy zwycięstwo, a Sevilla obnażyła wszystkie słabe punkty nowego projektu Florentino Pereza. Nauki o keczupie mógł wtedy pobierać także Marcelo. Lewy obrońca Realu był zeskrobywany z murawy śrubokrętem, po tym, co zrobił z nim Jesus Navas. Pięć miesięcy później Marcelo i Higuain to zupełnie inny gracze. Brazylijczyk odnalazł swoje nowe miejsce w pomocy, czasem, gdy trzeba wraca do obrony, już jako jej solidny element (dziś Navasem zajmie się jednak Arbeloa). Rezerwowy napastnik z Argentyny zmienił się w kandydata na króla strzelców, a cała drużyna Realu "odjechała" Sevilli jak ekspres. 4 października obie drużyny miały po 15 pkt, dziś Real ma o 16 pkt więcej. W tym sezonie Santiago Bernabeu znów jest w Primera Division niezdobytą twierdzą. W 12 kolejnych ligowych meczach Real zdobył u siebie 36 pkt strzelając rywalom 41 goli, aż o siedem więcej niż lider z Barcelony. Dokonania królewskiej defensywy też są imponujące: Iker Casillas sięgał do siatki zaledwie 8 razy, co pokazuje skalę trudności stojącą przed Negredo, Kanuote, Navasem i Perottim. Real potrzebuje tego zwycięstwa jak powietrza. Goleady, jakie urządza sobie na Teneryfie, Villarrealu, Espanyolu, czy Xerez nie mogą być poważną miarą postępu, którego dokonała drużyna. Trzeba rywala europejskiego, by zespół Manuela Pellegriniego poczuł swoją siłę. Sevilla takim jest, po bramkowym remisie w Moskwie z CSKA do ćwierćfinału Champions League bliżej jej niż Realowi. Dla ?Królewskich? sewilski egzamin ma być uspokojeniem nerwów przed rewanżem z Lyonem. Te dwa mecze zdecydują, czy przebudowana rekordowym kosztem drużyna opuści obszar zarezerwowany dla europejskich szaraków, w którym tkwi od 2004 roku. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1856407">Dyskutuj na blogu z Darkiem Wołowskim</a>