Wybór FIFA najbardziej krytykowali Anglicy, którzy ubiegali się o organizację mundialu w 2018 roku. "Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony tymi angielskimi narzekaniami po klęsce, jaką ponieśli. Anglia to przecież kolebka idei fair play" - powiedział Blatter w wywiadzie dla szwajcarskiego tygodnika "Weltwoche". "Teraz niektórzy z nich pokazują, że nie potrafią przegrywać. Nie można przecież mówić po wyborach, że ktoś obiecał zagłosować na nich, a potem się z tego wycofał. Wyniki są znane i wyraźne" - przekonywał Szwajcar. Szef angielskiej federacji piłkarskiej (FA) Roger Burden powiedział kilka dni temu, że nie ufa już członkom FIFA. Dodał, że angielskiemu sztabowi, któremu w Zurychu towarzyszyli premier Wielkiej Brytanii David Cameron i książę William, członkowie Komitetu Wykonawczego FIFA obiecywali dużo więcej głosów. Ostatecznie za ich kandydaturą opowiedziało się jedynie dwóch działaczy. Natomiast Andy Anson - szef komitetu odpowiadającego za przygotowanie kandydatury Anglii - zrzucił odpowiedzialność za negatywny dla jego kraju wynik głosowania na media, które donosiły o korupcji w FIFA. "Korupcja w FIFA nie jest zjawiskiem powszechnym. To nonsens. Pod względem finansowym wszystko jest czyste i jasne - mówił Blatter. - Musimy jednak poprawić nasz wizerunek oraz powinniśmy wyjaśnić pewne sprawy wewnątrz naszej organizacji" - dodał. 74-letni Szwajcar odpowiedział też na pytanie, czy w 2022 roku nadal będzie prezydentem FIFA i czy poprowadzi ceremonię otwarcia mistrzostw świata w Katarze. "Na pewno nie będę już szefem FIFA. Jeśli Bóg pozwoli, będę gościem na ceremonii otwarcia, ale już o kulach lub na wózku inwalidzkim" - przyznał Blatter