Chile przyjechało do Szwecji z jednym zawodnikiem, który jest w świecie piłki ręcznej znany: kołowy Marco Antonio Oneto gra w słynnej Barcelonie. Dwóch innych graczy występuje w lidze austriackiej w zespole West Wien, jeden w ekipie beniaminka hiszpańskiej Asobal - Huesce i jeden w drugiej lidze tego kraju. - Reszta to kompletni amatorzy: bankierzy, kelnerzy, mechanicy. W Chile nie ma ligi, tylko rozgrywki akademickie. Zgrupowanie kadry, jeśli już się odbywają, to w weekendy: zaczynają się w piątek wieczorem, żeby gracze mogli dojechać do stolicy kraju - Santiago - opowiada Radosław Leniarski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". W słowackiej "siódemce" są za to gracze czołowych klubów Europy. Bramkarz Richard Stochl gra we francuskim Montepellier u boku Nikoli Karabatica, Frantisek Sulc i Topmas Stranovsky w węgierskim Pick Szeged, Daniel Valo w Bundeslidze w Wetzlar, Petr Kukuczka w szwajcarskim Kadetten Schaffhausen, Martin Stranovsky w hiszpańskim Ademar Leon. Tymczasem w dzisiejszym spotkaniu Słowacy od początku mieli kłopoty. Pod koniec meczu Chile prowadziło już 25-21, a półtorej minuty przed końcem jeszcze dwoma golami. Remis dla naszych południowych sąsiadów uratował Sulc rzutem z 9 metrów sekundę przed końcem! Słowacy stracili szansę na wyjście z grupy. Chile zresztą też. Dla Słowacji występ na mundialu to totalna kompromitacja, dla Chile historyczny sukces. Chile - Słowacja 29-29 (15-12) Leszek Salva, Goeteborg