Jarka w 78. min dostał żółtą kartkę za niesportowe zachowanie. Popchnął Marcelo i upadł, niczym rażony piorunem. - Marcelo też powinien dostać kartkę, bo nadepnął mi na nogi i mam nadzieję, że kamery to uchwyciły - tłumaczył ełkaesiak. - Na pewno żadnej "szopki nie odwaliłem" - tak jak to powiedział sędzia. Niech sprawdzi to sobie w powtórkach. Wymuszanie fauli to nie mój zwyczaj - bił się w piersi. Dlaczego Jarka odepchnął Brazylijczyka? - Nie powinienem tego zrobić. Stało się to z bólu, bo to nadepnięcie było bardzo bolesne i taki miałem pierwszy odruch - odepchnięcie rywala - tłumaczył się. Jarka trzeźwo ocenił mecz, w którym ŁKS zremisował nie tylko dzięki świetnym interwencjom Bogusława Wyparły. - Mieliśmy też dużo szczęścia i między innymi dlatego wyjeżdżamy z Krakowa z jednym punktem - powiedział Jarka. Dawid zdaje sobie sprawę z tego, że walka o utrzymanie w lidze dla jego zespołu nadal trwa. - Musimy przede wszystkim wygrywać z zespołami, które są blisko nas w tabeli. Mamy teraz na rozkładzie Ruch i Polonię Bytom. To będą najważniejsze mecze - uważa. - Ale tego remisu z Wisłą nikt nam nie zabierze. Kto wie, czy ten punkt zdobyty w Krakowie w ostatecznym rozrachunku nie okaże się być kluczowym w walce o utrzymanie. Zatem niech się Wisła martwi, bo to ona zmarnowała dwa punkty w spotkaniu z ŁKS-em. Jarka ma nadzieję, że zabranie dwóch punktów mistrzowi Polski na jego terenie doda jego zespołowi skrzydeł. - Sukcesu odniesionego na tak trudnym terenie, jak stadion Wisły się nie zapomina. Ja wygrałem już tu, ale z Górnikiem. Z ŁKS-em jest o tyle trudniej, bo nie ma tak dobrego składu, jak Górnik. Dlatego musimy szukać punktów wszędzie - niezależnie od tego, czy naszym rywalem jest Legia, Wisła, czy Polonia Warszawa - wyłuszcza Dawid Jarka. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że w lidze nie mamy wesoło. Dlatego walczymy do upadłego. I tak było również w meczu z Wisłą. Parę razy wydawało się, że piłka jest już w naszej siatce, a jednak wytrwaliśmy. Gdy Jarka przechodził z Górnika do ŁKS-u uznawano to za spore wzmocnienie łodzian. Tymczasem Dawid ostatnio jest rezerwowym. Na początku meczu z ŁKS-em musiał podziwiać grę Adama Czerkasa. - Trzeba zrozumieć jedną rzecz: przed przyjściem do Łodzi przesiedziałem całą rundę na ławce w Górniku (Jarka miał konflikt z klubem - przyp. red.). Natomiast po przyjściu do ŁKS-u zagrałem od razu 10 meczów w pierwszym składzie, przez co mój organizm dostał "kopa" po tak dużym wysiłku. Organizm musiał to odczuć. Okres przygotowawczy też miałem ciężki przez kontuzję. Teraz trzeba odpocząć i trener to widzi - tłumaczy Jarka. Michał Białoński, Kraków