- W roku olimpijskim zrezygnowaliśmy z treningów na stawie rybnym, żeby nie psuć techniki, stylu jazdy. Trenowaliśmy w domu... na nartach, bo sztucznego toru lodowego nie ma w całych Czechach - powiedział trener Sablikovej Petr Novak. Transmisję z wyścigu Sablikovej obejrzało o północy z niedzieli na poniedziałek milion 300 tysięcy Czechów, co oznacza, że przed telewizorami zasiadła 1/8 populacji kraju. 22-letnia łyżwiarka, niedoszła koszykarka, to pięciokrotna mistrzyni świata, specjalistka od długich dystansów nie stroni też od innych dyscyplin. Trenuje kolarstwo i odnosi sukcesy - w jeździe parami jest mistrzynią kraju, a w latach 2007 i 2008 zdobywała brązowe medale w jeździe indywidualnej na czas. Niemiecki dziennik Frankfurter Rundschau porównał Sablikovą, ze względu na nietypową, szczupłą sylwetkę jak na łyżwiarkę, do lekkoatlety Usaina Bolta w żeńskim wydaniu. - Sablikova jest z innej planety. Już podczas treningów widzieliśmy, że wygrać z nią to jak walka z wiatrakami - powiedział trener Beckert Markus Eichert niemieckiej gazecie. Cztery lata temu Sablikova o ułamki sekundy przegrała brązowy medal olimpijski na dystansie 5000 metrów i nie potrafiła powstrzymać łez. Obiecałam sobie wtedy, że wrócę na igrzyska i stanę na podium - powiedziała czeskim dziennikarzom przed wylotem do Kanady. Obietnicy dotrzymała.