Piter i Korzeniak, które wystąpiły dzięki "dzikim kartom" przyznanym przez organizatorów, dość łatwo przegrały swoje pojedynki, ale trudno było spodziewać się czegoś innego. Przewaga prawie 400 i ponad 100 miejsc w rankingu WTA, jaką miały ich rywalki, była nie do przeskoczenia. Pierwsza na korcie pojawiła się Piter, która spotkała się z Anną Łapuszczenkową. Polka szybko oddała swoje podanie i przegrywała już 1:3, 2:4. W ósmym gemie udało jej się jednak przełamać serwis Rosjanki i doprowadziła do wyrównania. W następnym Łapuszczenkowa zrewanżowała się Piter, a potem wygrała własne podanie i seta. Druga partia zaczęła się pechowo dla Polki. Znowu została przełamana, kończąc podwójnym błędem serwisowym. Przewaga Rosjanki była wyraźna, Piter momentami była bezradna patrząc tylko na lądujące w korcie piłki. W siódmym gemie poznanianka znowu oddała swoje podanie, a za chwile Łapuszczenkowa przypieczętowała zwycięstwo. - Na korcie było widać, że dużo się jeszcze muszę uczyć. Moja przeciwniczka częściej gra w ważnych turniejach - tłumaczyła po meczu Piter. - Czuję jednak, że moja gra jest coraz lepsza, teraz trzeba to tylko udowodnić w spotkaniach. Powinnam wychodzić na kort z większą pewnością siebie - dodała. Kończący dzień w hali Bronowianki pojedynek pomiędzy Korzeniak a Marią-Eleną Camerin też był bez historii. Włoszka przełamała Polkę w trzecim i piątym gemie. Ten mecz pokazał, że w sporcie nie liczą się tylko umiejętności, trzeba mieć też szczęście. W szóstym gemie Camerin tak zagrywała pod siatką, a następnie w sukurs przyszła jej taśma. W następnym, który Polka wygrała na przewagi, w jednym z zagrań Włoszka trafiła w linię. Drugi set rozpoczął się źle dla Korzeniak, od przełamania. Zebrana publiczność miała chwilę radości na początku drugiego gema, kiedy Polka popisała się skutecznym returnem i dobrym backhendem. Potem miała nawet dwa break-pointy, ale cztery kolejne piłki padły łupem Camerin. I to był koniec emocji. - Jestem rozczarowana dzisiejszym występem, ale moja postawa wynikała też z dobrej gry przeciwniczki - stwierdziła Korzeniak. - Chciałam przed krakowską publicznością pokazać się z jak najlepszej strony, ale nie wyszło - dodała. We wtorek swoje spotkanie pierwszej rundy rozegra Urszula Radwańska (nie przed godziną 19). Jej przeciwniczką będzie zawodniczka z kwalifikacji, reprezentantka Bośni i Hercegowiny Mervana Jugić-Salkić. W poniedziałek Ula, w parze z Niemką Angelique Kerber wygrała właśnie z nią i Czeszką Gabrielą Chmelinovą w pierwszej rundzie debla. W środę na kort wyjdzie Olga Brózda. Jej rywalką będzie rozstawiona z numerem drugim Tajka Tamarine Tanasugarn. I runda gry pojedynczej: Anna Łapuszczenkowa (Rosja) - Katarzyna Piter (Polska) 6:4, 6:2 Maria-Elena Camerin (Włochy) - Anna Korzeniak (Polska) 6:2, 6:0 Julia Schruff (Niemcy) - Renata Voracova (Czechy) 2:6, 7:6 (7-3), 6:3 Jarosława Szwedowa (Kazachstan) - Lucie Hradecka (Czechy) 6:3, 4:6, 6:2 Monica Niculescu (Rumunia, 3.) - Mariana Duque Marino (Kolumbia) 6:2, 6:2 Jelena Wiesnina (Rosja, 8.) - Jekaterina Byczkowa (Rosja) 6:3, 7:6 (12-10) I runda gry podwójnej Klaudia Jans, Barbora Zahhlova-Strycova (Polska, Czechy, 3.) - Lucie Hradecka, Michaela Pastikova (Czechy) 5:7, 4:6 Angelique Kerber, Urszula Radwańska (Niemcy, Polska) - Gabriela Chmelinova, Mervana Jugić-Salkić (Czechy, Bośnia i Hercegowina) 6:3, 6:4