"Sborna" w 31. minucie prowadziła już 5-1, a w 48. było 6-1! Kanadyjczycy doprowadzili do emocji w końcówce strzelając cztery gole pomiędzy 50. a 55. minutą. Bohaterem meczu był kapitan Rosji Jewgienij Kuźniecow, który ustrzelił hat-tricka i dołożył asystę. "To był bardzo twardy i trudny mecz dla nas. Kipią we mnie wielkie emocje, bo wygraliśmy, ale to fatalnie, że pozwoliliśmy rywalom strzelić aż tyle goli w trzeciej tercji. Wiedzieliśmy, że końcówka będzie dla nas bardzo ciężka" - relacjonował po meczu Kuźniecow. Kanadyjczycy oddali 56 strzałów, a Rosjanie zaledwie 24, jednak gospodarzom imprezy nie udało się zrewanżować za porażkę w finale ubiegłorocznych mistrzostw, który przegrali 3-5, choć po drugiej tercji prowadzili 3-0. Wściekły po meczu był napastnik 1. ataku Brett Connolly. "Byliśmy bardzo bliscy doprowadzenia do dogrywki, nawet pomimo tego, że fatalnie rozpoczęliśmy to spotkanie" - nie mógł odżałować, dodając kilka niecenzuralnych słów. Jeszcze większą przewagę w oddanych strzałach mieli Szwedzi w starciu z Finami (58-24). Mimo tego zwycięstwo wywalczyli dopiero w rzutach karnych. Wcześniej mecz układał się po myśli Finów, którzy do 44. minuty prowadzili 2-0. Szwedzi zdobyli kontaktowego gola w przewadze. W 58. minucie wzięli czas i kilkadziesiąt sekund później strzelili wyrównującą bramkę. Decydującego karnego wykorzystał Max Friberg. "Widzieliśmy, że Finowie zupełnie osłabli w końcówce. Byliśmy zdecydowanie silniejsi w dogrywce i rzutach karnych" - przekonywał po meczu. "Byłem całkowicie pewien, że wygramy" - dodał trener Szwedów Roger Roennberg. Szwedzi po raz ostatni grali w finale w 2009 roku, a na tytuł czekają od 1980 roku. Oba mecze rozegrano w hali Scotiabank Saddledome, w której na co dzień występują hokeiści Calgary Flames. Spotkanie Szwedów z Finami obejrzało ponad 15 tysięcy kibiców, a pojedynek Kanadyjczyków z Rosjanami - komplet 19 289 widzów. Półfinały: Szwecja - Finlandia 3-2 po karnych (0-1 , 0-1 , 2-0, 0-0 , 1-0) Kanada - Rosja 5-6 (0-2 , 1-3 , 4-1)