Tej nocy w Moskwie piłkarz reprezentacji Anglii nigdy nie zapomni. "Poszliśmy na imprezę zaraz po meczu z Chelsea. Było fantastycznie. Balowałem do 2:30, ale myślę, że byłem jednym z pierwszych, którzy poszli spać" - śmieje się Rooney, który noc spędził jednak w nietypowy sposób. "Brat mojej żony i jego narzeczona nocowali u mnie, więc gdy szliśmy spać, ja musiałem spać na podłodze. To było trochę dziwne. Właśnie wygrałem Ligę Mistrzów, i nie mogłem nawet położyć się do łóżka" - wspomina "Roo". Momentalnie zaznacza jednak, że nie miałby absolutnie nic przeciwko "powtórce z rozrywki". "Oczywiście, że chciałbym to powtórzyć. Oznaczałoby to przecież kolejny triumf w Champions League!" - przekonuje. A przed zbliżającym się rewanżowym meczem z Celtikiem w Glasgow straszy rywali. "Zaczynamy teraz grać naprawdę dobry futbol. To niewiarygodne: Berbatow staje się lepszy z każdym meczem, Ronaldo jest w coraz lepszej formie, a Tevez to po prostu klasa światowa" - chwali swoich partnerów z ataku Wayne Rooney. Na koniec zaś, zdradza swój tajemny rytuał, który ma przynieść mu farta w meczu ze Szkotami. "Położę skarpetki na czyimś krześle. Nigdy nie kładę ich na swoim" - wyjawia as Man United.