- Już w pierwszym skoku (w serii próbnej - przyp. red.), w którym pobiłem rekord świata (234,5 m) ja nie skakałem, ale naprawdę leciałem. Potem, gdy dowiedziałem się, że Matti (Hautamaeki uzyskał 235,5 m - przyp. red.) mi go odebrał, moje serce dwukrotnie mocniej zabiło - powiedział Romoren w rozmowie z INTERIA.PL. - W rundzie finałowej postawiłem wszystko na jedną kartę, bo skakanie na normalnych skoczniach to nie jest nic specjalnego, a na mamutach po prostu lecisz. Lecąc po rekord świata to uczucie jest jeszcze wspanialsze - dodał Norweg. W nocy przed niedzielnymi zawodami Romoeren był jurorem w wyborach Miss Skoków 2005 w Kranjskiej Gorze i nie miał zbyt wiele czasu na wypoczynek. Czy to jest sposób na dalekie latanie na następny dzień? - To była możliwość obejrzenia pięknych dziewczyn w strojach kąpielowych - zaśmiał się Norweg. - Nie zawsze to się sprawdza, ale czasami mniej snu w nocy pomaga. Paweł Pieprzyca, Planica WIELKIE podsumowanie sezonu z INTERIA.PL! <A href="http://pzn.interia.pl/relacja?cid=1355">Zobacz relację z czata z Adamem Małyszem</a> <A href="http://sport.interia.pl/gal?galId=4870&tytulGal=Planica%202005">Zobacz galerię zdjęć z Planicy</a> <A href="http://sport.interia.pl/czat?cid=1356">Zobacz relację z czata z Heinzem Kuttinem</a> <a href="http://sport.interia.pl/czat?cid=1352">We wtorek naszym gościem na czacie będzie Apoloniusz Tajner! Zapraszamy!</a>