Już w eliminacjach Robles miał trudności. Uzyskał czas 13,67, o 76 setnych sekundy gorzej od rekordu świata. "Taki jest sport. Martwimy się, bo przeprowadziliśmy różne badania w Berlinie i nie wykazały one przyczyny kontuzji" - powiedział trener płotkarza Santiago Antunes, udzielając wywiadu dziennikarzowi agencji Associated Press. Robles znajdował się pod wielką presją sukcesu, która zwiększyła się jeszcze bardziej, bowiem obiecał Fidelowi Castro, że wróci z Berlina ze złotym medalem. "Rozumiem przez co Dayron przeszedł" - mówił Javier Sotomayor, mistrz olimpijski oraz wciąż rekordzista świata w skoku wzwyż, a obecnie główny trener ekipy kubańskiej. "W sporcie takie rzeczy się zdarzają. Rozmawiałem z nim. Wraca na Kubę, by się leczyć. Wciąż jednak przed nim wiele zwycięstw" - dodał Sotomayor. Robles doznał kontuzji ścięgna lewej nogi w lutym podczas mityngu we Francji. Powiedział, że nie do końca się wyleczył. "Dwa tygodnie temu noga zaczęła mi dokuczać. Mięsień zrobił się sztywny i nie mogłem biegać na najwyższym poziomie".