Rozpoczął jako rezerwowy (grał 24 minuty), trafił dziewięć z dziesięciu rzutów z gry oraz wykorzystał wszystkie siedem wolnych. Ponadto zebrał z tablic 11 piłek (w tym dziesięć w defensywie) i zanotował dwa bloki. Trzy razy faulował. Jeszcze na pięć minut po wsadzie Gortata "Słońca" prowadziły dziesięcioma punktami. W końcówce roztrwonili przewagę, ale zwycięstwa wydrzeć sobie nie dali. Dwa dni wcześniej w konfrontacji z Boston Celtics (88:71) polski jedynak w NBA zapisał na koncie życiowe wówczas wyniki: 19 pkt i 17 zbiórek. Łącznie w karierze już 12-krotnie (w tym pięć w Suns - w zaledwie 11 dni) osiągał double-double. W ekipie "Słońc" wyróżnili się również Grant Hill - 16 pkt oraz Steve Nash - 10 pkt i 15 asyst. Wśród pokonanych najlepszy był Chris Paul - 26 pkt i 12 asyst. Do interesującego meczu doszło w Los Angeles, gdzie zmierzyły się dwie najlepsze drużyny poprzedniego sezonu - obrońcy tytułu Lakers oraz Boston Celtics. Bostończycy wygrali 109:96, a do zwycięstwa poprowadzili ich Paul Pierce - 32 punkty, Ray Allen - 21 oraz Kevin Garnett - 18. Ten ostatni popisał się ponadto 13 zbiórkami. W zespole "Jeziorowców" (33-15) brylował Kobe Bryant, zdobywając tym razem 41 pkt. To ich czwarta porażka w ostatnich siedmiu meczach. Poprzednia drużyna Gortata - Orlando Magic wygrała u siebie z najgorszym zespołem rozgrywek - Cleveland Cavaliers 103:87. 20 punktów i tyle samo zbiórek zaliczył as atutowy gospodarzy Dwight Howard, grając przez trzy kwarty. To jego 36. double-double w sezonie.