Niedługo minie rok od zmiany ekipy w PZHL i choć na reformę naszego hokeja wciąż czekamy, to w przypadku organizacji seniorskiej reprezentacji zmiany są widoczne. Kadrowicze nie narzekają, bo jak sami podkreślają, naprawdę nie ma na co. W tym roku związek umotywował ich rekordową premią. Do zgarnięcia jest 650 tys. zł, z czego pół miliona za awans i po 30 tys. za wygranie każdego z pięciu meczów. Jak na polskie warunki to naprawdę spore pieniądze. Kadrowicze twierdzą, że są pod wrażeniem nowego selekcjonera Petera Ekrotha. Szwed przejął kadrę we wrześniu, ale kończące się zgrupowanie przed MŚ jest dopiero trzecim, podczas którego mógł szlifować kadrę według własnego projektu. O ile w poprzednim sezonie mogliśmy rozegrać kilkanaście meczów z silnymi rywalami pokroju Białorusi, Francji, Włoch, Norwegii, Austrii czy Ukrainy, to w tym rozegraliśmy tylko dwa mecze o stawkę z wymagającymi rywalami. Trudno było też liczyć, że próbkę możliwości naszego zespołu dadzą ostatnie sparingi z Białorusinami, co zresztą potwierdziły wyniki (1:9, 2:3). W Toruniu teoretycznie silniejsi od Orłów (21. miejsce w rankingu) powinny być Włosi (spadkowicze z elity; 14. lokata) oraz Ukraińcy (17. pozycja). Zespół z Italii oparty jest na zawodnikach z Serie A i uzupełniony dwoma graczami z ligi francuskiej i zaplecza szwajcarskiej. Atutem Ukraińców powinno być zgranie, bo większość kadrowiczów gra na co dzień w Sokole Kijów. Trener Oleksandr Seukand sięgnął także po siedmiu hokeistów z Kontynentalnej Ligi Hokejowej, która ustępuje jedynie NHL. Zbliżony do nas poziom prezentują Holandia i Wielka Brytania. Obie grają defensywny, siłowy hokej, którym nadrabiają braki umiejętności. W ostatnich latach wygrywaliśmy, ale często dopiero po karnych. Z całego grona odstają jedynie Rumuni, którzy mają problem z finansami. Jednak z drugiej strony warto dodać, że w styczniu podpisali kontrakt z kanadyjskim trenerem Tomem Skinnerem. - Najważniejszy będzie pierwszy dzień mistrzostw. Mecz z Holandią pokaże na co nas stać, a dwa pozostałe spotkania pozwolą ocenić możliwości rywali - przekonywał Jarosław Różański. Kapitan Wojasa Podhala Nowy Targ jeszcze do niedawna był etatowym reprezentantem, ale nie znalazł uznania w oczach nowego selekcjonera. Ekroth powołał go, gdy potrzebował zmiennika po tym, jak z kadry wypadli Grzegorz Pasiut i Adam Bagiński, ale podczas zgrupowania w Krynicy Zdroju wpakował go do piątej piątki w dodatku ustawiając na pozycji, na której nie gra. Góral z Nowego Targu szybko wyciągnął wnioski i rezygnując z gry (- Na tej pozycji są lepsi ode mnie - powiedział) swoją decyzją prawdopodobnie uprzedził reakcję Szweda. To nie jedyna kontrowersyjna decyzja personalna Ekrotha, bo w kadrze przydałoby się kilku doświadczonych zawodników, którzy w play offach pokazali wysoką formę. Szwed twierdzi jednak, że wybrał tych, którzy najlepiej pasują do jego koncepcji. Pozostaje mieć nadzieję, że nie pomylił się. Wielkim atutem biało-czerwonych powinni być kibice. Oby wspierali zespół równie mocno, jak przed rokiem austriaccy fani swoją reprezentację. Na każdym meczu Austriaków w Innsbrucku trybuny pękały w szwach, a hokeiści mogli liczyć na świetny doping. Są duże szanse, że w Toruniu będzie podobnie. Bilety idą jak ciepłe bułeczki.