1350 dni jest dla Realu Madryt wiecznością. 7 maja 2008 roku mury legendarnego stadionu Santiago Bernabeu "widziały" ostatni triumf "Królewskich" nad Barceloną. Gole Raula, Robbena, Higuaina i van Nistelrooya nie były potrzebne, by przypieczętować 31. tytuł mistrza Hiszpanii, uświetniły jednak wielką fetę rozpoczętą szpalerem. Pobici już w wyścigu po tytuł Valdes, Puyol, Abidal, Xavi, Messi zmuszeni byli ustawić się w dwóch szeregach i oklaskiwać wybiegających z szatni Casillasa, Marcelo, Ramosa i Pepe. Nikt w Madrycie nie miał wtedy prawa przeczuwać zbliżającego się nieszczęścia. Od tamtej pory Barcelona przyjeżdżała na Santiago Bernabeu sześć razy (cztery razy w lidze, w Superpucharze, w półfinale Ligi Mistrzów) i nigdy nie udało się jej pokonać. Zaledwie dwa remisy "Królewskich" oraz zawstydzający bilans bramkowy 6-16! Te kilka liczb pokazuje, jak bardzo fani Realu spragnieni są zwycięstwa nad Katalończykami. Przeżyli w ostatnich latach jedno, ale na Estadio Mestalla w Walencji. Obsesja na dźwięk nazwy "Barcelona" "Nie powinniśmy poddawać się tej obsesji" - mówi Iker Casillas na dźwięk nazwy rywala z Katalonii. Cristiano Ronaldo po raz setny zapewnia, że przed starciami z Barceloną nie czuje podwójnej presji. Ze świecą szukać kogoś, kto by w te deklaracje wierzył. Portugalska megagwiazda jeszcze nie otrząsnęła się po ostatniej porażce 1-3 w grudniu. Wtedy zniecierpliwieni kibice Realu pożegnali Ronaldo gwizdami i do dziś trudno uznać za ciepłe stosunki między obydwoma stronami. Gdyby w środę CR7 zagrał wielki mecz, znów stałby się w Madrycie idolem. Tak jak deklaracje piłkarzy tonujące nastroje w Madrycie, tak i słowa Jose Mourinho o tym, że bezdyskusyjnie ważniejsza jest rywalizacja w lidze, traktowane są jako zasłona dymna. Dla "Królewskich" nigdy nie było nieważnych spotkań z Barceloną, ale w ostatnim czasie marzenie o zwycięstwie nad nią stało się wręcz ich obsesją. Nie zmieni tego fakt, że ranga dwumeczu: zaledwie ćwierćfinał najmniej prestiżowego z trzech trofeów, studzi napięcie. Trudno przypomnieć sobie starcia Realu z Barceloną, które wywoływałyby tak ograniczone emocje w mediach, ale jest to tylko cisza przed burzą. Tytuł mistrza jesieni wywalczony w lidze smakowałby "Królewskim" trzy razy lepiej, gdyby "na deser" udało się ograć Katalończyków. Zdecydowanie łatwiej uwierzyć w wyznanie Gerarda Pique tłumaczącego, że klasyk, bez względu na rangę, zawsze jest w jego życiu wydarzeniem niezwykłym. Javier Mascherano dodaje, że on i jego koledzy są świadomi, iż w końcu kiedyś przegrają. Jose Mourinho ma za dobrą drużynę, by wciąż odbijała się od ściany. Kiedyś ją przebije, tylko kiedy? Real ma tysiąc powodów do rewanżu Dotąd bywało tak, że znużona wygrywaniem drużyna Pepa Guardioli zawsze budziła się na Real. W tym sezonie widać to najlepiej, poza Camp Nou odniosła w lidze zaledwie jedno zwycięstwo wyższe niż jedną bramką. Stało się to 10 grudnia na Santiago Bernabeu, mimo iż Real prowadził 1-0 po zaledwie 24 sekundach. Leo Messi, ten sam, który 1350 dni temu bezradnie klaskał, ma już na półkach w domu trzy "Złote Piłki". Nikt nie uwierzy, że gracz tak chorobliwie ambitny jak Cristiano Ronaldo przyjmuje to z pokorą. Przyjechał przecież do Madrytu, by tworzyć wielkie rzeczy, tymczasem jedno trofeum zdobyte w dwa lata nie usprawiedliwia z całą pewnością 94 mln euro wydanych przez Florentino Pereza. Wszystkie inne zabrała Barcelona. Real i Ronaldo mają tysiąc powodów, by pałać żądzą rewanżu. Taki mecz, jak ten w środę jest też życiową okazją dla Kaki. Jeśli wyjedzie z Madrytu bez choćby jednego gola wbitego Katalończykom, warty 65 mln transfer stanie się ostatecznie wielką pomyłką. Takie rozważania mogą dotyczyć każdego gracza "Królewskich", nie ma wśród ludzi Mourinho takiego, który byłby nasycony zwycięstwami w Gran Derbi. A sam "The Special One"? Na ostatniej gali FIFA Guardiola odebrał mu tytuł trenera nr 1. Na ile realne są szanse Realu na awans do półfinału Pucharu Króla? O statystykach lepiej zapomnieć. Z 12 ostatnich klasyków, Barca wygrała osiem i trzy zremisowała. Przy tym każdy z tych remisów był dla niej korzystny, bo dawał potem trofeum, lub awans. Christo Stoiczkow uważa wręcz za niemożliwe, by w dwumeczu Real pobił Katalończyków. To samo sądzą bukmacherzy, którzy dają Barcy większe szanse na triumf w Pucharze Króla. Im wszystkim Mourinho i jego gracze też chcieliby utrzeć nosa. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu Real od rana do nocy! Bądź na bieżąco i zaprenumeruj wszystkie informacje na jego temat! Barca na okrągło! 24 h na dobę! Nie przegap żadnego newsa! Zaprenumeruj informacje na jej temat!