W niedzielę przy dopingu ponad 62 tysięcy fanów Raiders rozgromili Titans aż 52-25, a fani którzy spóźnili się na mecz stracili mnóstwo dobrego futbolu i kilka przyłożeń. Mecz rozpoczął potężny wykop Janikowskiego. Polak przekopał całe boisko. Już pierwsze zagranie Titans wywołało szał na widowni. Debiutujący w lidze, zastępujący Charlesa Woodsona, Philip Buchanan złapał podanie quarterbacka Titans Steva McNaira. Sędziowie uznali jednak ze Buchanan faulował. Pomoc sędziów nic nie dała Tytanom. Kilkanaście sekund później podanie naciskanego McNaira złapał Rod Woodson. Pierwsze zagranie Gannona po przejęciu piłki, to kapitalny slalom Garnera przez 17 jardów zakończony przyłożeniem. Janikowski pewnie strzelił dodatkowy punkt, po czym popisał się touchbackiem przekopując boisko po raz drugi. Goście nie wiedzieli co się dzieje - nie mogli wyjść z własnej połowy. Po puncie Philip Buchanan złapał piłkę i pięknym slalomem minął wszystkich Tytanów, docierając w przy ogłuszającym aplauzie widowni do linii końcowej. Debiutant miał swój dzień. Po jego touchdownie i celnym strzale Janikowskiego Raiders prowadzili 14-0. Janikowski niczym automat po raz trzeci przekopał całe boisko. Kibice w Oakland stworzyli hałasem takie piekło, że goście przez pierwsze minuty kompletnie nie wiedzieli co się dzieje, a ich ofensywne zagrania przypominały trening szkolnej drużyny. Buchanan znów złapał punt i obrońcy Titans skupili na nim uwagę ponieważ spodziewali, że będzie ich mijał i szarżował na przyłożenie. Najnowszy nabytek Raiders pokazał, że ma więcej zimnej krwi niż niejeden weteran. Sprytnie podał do Terry Kirby, który po kilku zwodach miał otwartą drogę do przyłożenia. To wszystko wydarzyło się w odstępie zaledwie 6 minut Raiders po brawurowym początku prowadzili juz 21-0, a Sebastian pobił rekord 4 touchbacki w sześć minut. Po ostrych reprymendach trenera Jeffa Fishera pozbierali się goście i na niespełna 3 minuty przed końcem pierwszej kwarty zdobyli touchdown po 1-jardowym skoku Eddiego Georga. Na początku drugiej kwarty Sebastian Janikowski z 28 jardów z łatwością umieścił piłkę w bramce gości, podwyższając prowadzenie na 24-7. Piąty wykop w meczu nie wyszedł Janikowskiemu. Tuż przed przerwą Raiders przypomnieli futbolistom z Tennessee kto tu rządzi. Gannon pięknie podał do czekającego na piłkę w strefie touchdown Jerry'ego Rice`a. Janikowski pewnie zdobył dodatkowy punkt i srebrno-czarni schodzili do szatni, prowadząc 31-7. Pięć minut po przerwie Rod Woodson przeciął podanie McNaira i mając przed sobą juz tylko linię końcową przebiegł z piłką 82 jardy podwyższając na 38-7. Po trafieniu za punkt dodatkowy Sebastian kopnął swój piaty touchback. Tak wysokie prowadzenie rozluźniło obronę Raiders, która pozwoliła gościom na zdobycie przyłożenia Simonowi. Przegrywając 19-38 Tytani poczynali sobie coraz śmielej, wykorzystując relaks w szykach obronnych Jeźdźców. Na początku czwartej kwarty zmniejszyli przewagę Raiders do tylko 13 punktów 38-25. Jednak na zasadzie nie podskakujcie bo wam bardziej dołożymy, Raiders szybko powiększyli przewagę - już w połowie czwartej kwarty Rich Gannon kapitalnie podał to Jerrry'ego Portera, a ten zdobył przyłożenie. Janikowski celnie strzeli ekstra point i Raiders prowadzili 45-25. Festiwal touchbacków Janikowskiego zakończył się szóstym przekopem, to wielkie osiągnięcie i życiowy rekord Sebastiana. Dla porównania w całym ubiegłym sezonie Janikowski zrobił 12 touchbacks. Rewelacyjny młodzian, zastępujący kontuzjowanego Charlesa Woodsona, Philip Buchanan przeciął podanie Titans pod koniec ostatniej kwarty. Chwilę później Raiders rozwalili resztki nadziei przyjezdnych - Gannon pięknie podał do Tima Browna, a ten po pokonaniu 41 jardów dotarł w strefę touchdown ustalając wynik meczu na 52-25. Janikowski był bardzo zadowolony z pokonania Tennessee z kilku powodów. Od kilku lat prześladuje go fatum tego miasta. Jeszcze w czasach szkolnych w finale, grając przeciwko ekipie tego miasta nie trafił łatwego strzału. Przed rokiem rozegrał najgorszy swój mecz w NFL, fatalnie pudłując trzy razy przeciwko Titans. Zła passa została przełamana i to w rekordowych rozmiarach. - To był mój najlepszy mecz w NFL jeżeli chodzi o touchbacki. Wreszcie wygraliśmy z Titans i to jak efektownie - powiedział po meczu szczęśliwy Sebastian Janikowski. Po czym wyściskał się z czekająca na niego piękną blondynką i odjechali jego najnowszym burgundowym Mercedesem 500S. Chris Reiko, Oakland INTERIA.PL Do niespodzianki doszło w Detroit, gdzie będący do tej pory bez zwycięstwa Lions pokonali świetnie prezentujących się New Orleans Saints 26-21. Dobre spotkanie rozegrał quarterback Joey Harrington. Rookie wykonał skutecznie 20 na 35 podań na łączną sumę 267 jardów (1 TD). Sensacją jest także fatalna postawa finalistów z ubiegłego roku Rams. Ekipa z St. Louis tym razem uległa u siebie Dallas Cowboys 10-13 i pozostaje bez wygranej w tym sezonie. Wyniki 4. serii spotkań NFL St. Louis Rams - Dallas Cowboys 10-13 Buffalo Bills - Chicago 33-27 (dogr.) Detroit Lions - New Orleans Saints 26-21 Kansas City Chiefs - Miami Dolphins 48-30 Green Bay Packers - Carolina Panthers 17-14 Pittsburgh Steelers - Cleveland 16-13 (dogr.) Jacksonville Jaguars - N.Y. Jets 28-3 Philadelphia Eagles - Houston Texans 35-17 Arizona Cardinals - N.Y. Giants 21-7 Cincinnati Bengals - Tampa B. Buccaners7-35 San Diego Chargers - New England 21-14 Oakland Raiders - Tennessee Titans 52-25 Seattle Seahawks - Minnesota 48-23 W poniedziałek Baltimore Ravens - Denver Broncos 34-23 Pauzowały: Colts, Redskins, Falcons, 49ers <A href="http://sport.interia.pl/nfl/ame/e">Zobacz tabele NFL</A>