Po błyskawicznym zwycięstwie nad Marcinem Najmanem Mariusz Pudzianowski ogłosił się przyszłym władcą wagi ciężkiej MMA. "Pudzian" poczuł się tak mocny, że zdecydował się podpisać kontrakt na walkę z byłym mistrzem UFC, Timem Sylvią. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej zmierzył się na KSW 13 z Yusuke Kawaguchim. Przeciętny Japończyk solidnie wymęczył Mariusza, ale ten wygrał po dwóch rundach decyzją sędziów. Z Sylvią tak kolorowo już nie było. Weteran MMA na początku drugiej rundy zmusił "Pudziana" do poddania, obnażając zarówno techniczne, jak i kondycyjne braki Polaka. Po konfrontacji z potężnym Amerykaninem Mariusz przejrzał na oczy i zrozumiał, że siła fizyczna, która pozwalała mu dominować w zawodach siłaczy to za mało, żeby odnosić sukcesy w MMA. "Pudzian" nie robił już za showmana, tylko skoncentrował się na treningach i napędzany sportową złością zabrał się do żmudnej pracy nad wydolnością i umiejętnościami walki wręcz. - Mogę przegrać walkę przez nokaut, poddanie, czy kiedy ktoś mi wykręci rękę lub nogę, ale nie przez brak kondycji. Nie mogłem się z tym pogodzić. To ja chcę zamęczać rywali w ringu, ale jeszcze sporo czasu minie, zanim tak będzie - podkreśla Pudzianowski. W starciu z Erickiem Eschem zobaczyliśmy efekty czteromiesięcznych treningów Mariusza. Doświadczony, ale i piekielnie wolny i otłuszczony "Butterbean" został błyskawicznie sprowadzony do parteru, a tam zasypany gradem ciosów nie miał najmniejszych szans na skuteczną obronę przed "Pudzianem". - Założenie było takie, żeby nie wdawać się z nim w boksowanie. Trzeba było za wszelką cenę dążyć do obalenia - mówi Mariusz. - Szanuję "Butterbeana". Oglądałem jego walki bokserskie z lat świetności i nie chciałbym się wtedy z nim zmierzyć - dodaje. "Pudzian" zdaje sobie sprawę, że jest dopiero na początku drogi w kierunku solidnego zawodnika MMA. Siłacz otoczył się grupą profesjonalistów i nie zaprząta sobie głowy niczym, oprócz treningów. - Przede mną przymusowy tydzień wolnego i powrót na matę. Kiedy i z kim będę walczyć? To już nie moja rola, chce mieć święty spokój, koncentruje się na treningach - wyjaśnia. <a href="http://dariuszjaron.blog.interia.pl/?id=1951278" target="_blank">Porozmawiaj z Darkiem Jaroniem na jego blogu!</a>