Bezpośrednio po uroczystości obaj medaliści pojechali do Łodzi, gdzie w jednej z klinik przejdą kolejne badania kontrolne i zabiegi rehabilitacyjne. - Czeka mnie jeszcze dzisiaj zabieg wszczepienia komórek macierzystych w stawy kolanowe i bark. Rehabilitacja będzie trwała około dwóch miesięcy, więc treningi wznowię najwcześniej pod koniec grudnia lub na początku stycznia. Zabieg ma przyspieszyć proces leczenia stanów zapalnych i przeciążeniowych, które mam po sezonie - powiedział Zieliński. Zawodnik Tarpana Mrocza dodał, że aktualnie nie ma żadnych większych problemów zdrowotnych, ale od początku przyszłego roku chce być w optymalnej dyspozycji, aby jak najlepiej przygotować się do październikowych mistrzostw świata w Warszawie. - Sztab szkoleniowy reprezentacji zdecydował, że w przyszłym roku nie wystartuję w mistrzostwach Europy, szczyt formy mam przygotować na mistrzostwa świata. Jej sprawdzianem będą zaplanowane na wrzesień mistrzostwa kraju. Później na pomoście w Warszawie, będę chciał walczyć o tytuł - dodał Zieliński, który mistrzem świata był już raz w 2010 roku, natomiast rok później w Paryżu wywalczył medal brązowy. Brązowy medalista z Londynu po powrocie do kraju miał tylko krótką przerwę treningową. Od września trenuje raz dziennie, ma stały kontakt ze sztangą, choć zajęcia na razie nie są bardzo intensywne. - Ja, przy swojej posturze, nie mogę całkowicie zrezygnować z zajęć, gdyż potem trudno byłoby wrócić do optymalnej dyspozycji. Siedzieć bezczynnie w domu nie umiem, ruch jest w mojej naturze. Za tydzień wystartuję w zawodach w swoim regionie, pod koniec listopada czeka mnie kolejny sprawdzian - przyznał Bonk. Zawodnik Budowlanych Opole także nie ma w planie startu w kwietniowych mistrzostwach Europy, sezon 2013 to turniej mistrzowski w Warszawie, gdzie liczy na medal. - Niedługo po raz drugi zostanę ojcem, będziemy mieli z żona drugą córkę. Na pewno będę się musiał bardziej niż dotychczas zaangażować w zajęcia domowe, dlatego nie zdołam się przygotować do mistrzostw Europy. Dwa szczyty formy w sezonie - to zadanie bardzo trudne, dlatego wolę wypracować jeden na październik - dodał brązowy medalista olimpijski. Zieliński i Bonk mają nadzieję, że dzięki ich postawie w Londynie podnoszenie ciężarów stanie się w kraju bardziej popularne niż dotychczas i że sportowe władze kraju nie zapomną o silnych ludziach do następnych igrzysk.