Początek spotkania Lotosu z CCC należał do gdynianek, które od samego początku starały się narzucić rywalkom swój styl gry. Po rzutach Eliny Babkiny i Milki Bielica Lotos prowadził po siedmiu minutach 17:10. Czas wzięty przez trenera Krzysztofa Koziorowicza uspokoił nieco grę gospodyń, które po trafieniach Amishy Carter zmniejszyły straty do zaledwie jednego punktu (16:17). Końcówka należała jednak do obrończyń tytułu, które bezlitośnie wykorzystały proste błędy popełniane przez koszykarki CCC przy wyprowadzaniu piłki. Pierwsze minuty drugiej kwarty przebiegały niemal w całości pod dyktando Lotosu. Polkowiczanki nie mogły znaleźć sposobu m.in. na świetnie grającą Babkinę. Same natomiast często gubiły piłkę i fatalnie rzucały z dystansu. Na cztery minuty przed końcem tej części gry Lotos prowadził 13. punktami (37:24). Dopiero ofiarna postawa Carter i Nataliji Trofimowej w końcówce pozwoliła gospodyniom na zniwelowanie części strat, ale i tak schodziły na przerwę przegrywając 32:39. Trzecia kwarta była niezwykle wyrównana. Prowadzone przez najlepszą na parkiecie Carter polkowiczanki najpierw odrobiły straty, a następnie objęły prowadzenie (45:44), jednak nie potrafiły utrzymać równego tempa. Końcówka ponownie należała do podopiecznych Georga Dikaioulakosa, które po 30 minutach prowadziły 51:50. Czwarta kwarta okazała się być jednostronnym widowiskiem. Już w pierwszych minutach gdyniankom udało się zdobyć czternaście punktów z rzędu. Spora w tym zasługa Marty Jujki, która nawet w trudnych sytuacjach trafiała zarówno spod kosza jak i z półdystansu. Drużyna Lotosu całkowicie kontrolowała przebieg gry i ostatecznie to ona awansowała do finału. Po meczu powiedzieli: Trener Lotosu Gdynia Geroge Dikaioulakos: - Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa, tym bardziej, że drużyna CCC grała u siebie. Mecz był dla nas trudny, przez długi czas toczył się na styku, ale nadszedł w końcu taki moment, że odskoczyliśmy, a rywalki nie zawsze podejmowały słuszne decyzje. Bardzo ważna była obrona strefowa, która pozwoliła nam wygrać w czwartej kwarcie. Trener CCC Polkowice Krzysztof Koziorowicz: - Dzisiaj zawodniczki Lotosu były szybsze i bardziej agresywne niż my. Przegrywały bardzo dużo w układzie jeden na jeden, przy obronie strefowej gdynianek walczyły bardzo schematycznie, a wszystkie piłki niczyje padały łupek rywalek. Czeka nas jeszcze dużo pracy. Marta Jujka, środkowa Lotosu Gdynia: - Wiedziałyśmy, że to będzie bardzo trudny mecz. Wygrana cieszy tym bardziej, że potrafiłyśmy zachować zimną krew w momencie, gdy rywalkom udało się doprowadzić do remisu. Agnieszka Majewska, środkowa CCC Polkowice: - Dzisiaj zawiodła przede wszystkim obrona. Trzeba to poprawić, a mamy na to jeszcze trochę czasu. Dawno nie walczyłyśmy z silnymi przeciwnikami. W ostatnim meczu z Wisłą było nam ciężko, przegrałyśmy wysoko, dzisiaj niestety też się nie udało wygrać. Wiemy nad czym musimy popracować przed play off. Początek spotkania Energi z Wisłą Can-Pack był nerwowy w wykonaniu obu zespołów. Efektowne i szybkie akcje przeplatały się z prostymi błędami, a żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie choćby kilkupunktowej przewagi. Po siedmiu minutach był remis (10:10) i dopiero w końcówce, głównie dzięki świetnej grze pod tablicami, Wisła zdołała odskoczyć na pięć punktów (19:14). Druga kwarta rozpoczęła się od ataków Energi. Krakowianki nie mogły znaleźć sposobu na świetne podania Natalii Małaszewskiej i rzuty Wery Perostijskiej. Podopieczne Elemdina Omanicia zdobyły sześć punktów z rzędu i objęły prowadzenie (20:19), które z czasem powiększyło się do dziewięciu punktów (29:22). Czas wzięty przez Jose Hernandeza uspokoił jednak grę i Wiślaczki zaczęły odrabiać straty. Po 20. minutach przegrywały już tylko 32:35. Po przerwie torunianki nie pozwoliły jednak Wiśle na przejęcie inicjatywy. Uważna gra w obronie i szybka w ataku pozwoliła im za to na stopniowe powiększanie przewagi. Na trzy minuty przed końcem tej części gry Energa prowadziła 46:38 i ta blisko dziesięciopunktowa przewaga utrzymała się do końca kwarty. Gdy wydawało się, że torunianki kontrolują przebieg meczu, Wisła rzuciła się do ataku. Odważne wejścia pod kosz Nicole Powell, rzuty z dystansu Erin Phillips i przewaga w grze pod tablicami pozwoliły podopiecznym Hernandeza na doprowadzenie do remisu (57:57). W zaciętej końcówce więcej zimnej krwi zachowały jednak zawodniczki Energi i to one awansowały do finału. Po meczu powiedzieli: Trener Energi Toruń Elmedin Omanic: "Cieszę się z wygranej, chociaż szkoda, że nie było dzisiaj więcej publiczności. Mam nadzieję, że w finale frekwencja będzie dużo większa. Dzisiejszy pojedynek mógł się podobać i myślę, że spotkanie z Lotosem także będzie ciekawe. Co do samego meczu, to prowadziliśmy praktycznie przez całe spotkanie i tylko w końcówce mieliśmy trochę problemów". Trener Wisły Can-Pack Kraków Jose Hernandez: "Zawodniczki Energi walczyły dzisiaj z większym zaangażowaniem i dały z siebie więcej, by wygrać to spotkanie. Pierwsza połowa była dla nas w każdym aspekcie zła, zwłaszcza w obronie straciliśmy ponad połowę punktów po błędach naszych zawodniczek podkoszowych. W końcówce udało nam się wrócić do gry i nawet prowadziliśmy, ale ostatnie półtorej minuty w naszym wykonaniu znowu było słabe. Ktoś, kto chce być mistrzem, nie może popełniać ponad dwudziestu strat w meczu". Vera Perostiyska, środkowa Energi Toruń: "Przyjechałyśmy tutaj, żeby wygrać, pracowałyśmy na to bardzo ciężko przez cały tydzień i to nam się udało". Paulina Pawlak, rozgrywająca Wisły Can-Pack Kraków: "Nie da się wygrać z takim zespołem jak Energa przy tak słabej obronie, słabej skuteczności i tylu stratach. My także przyjechałyśmy tutaj, żeby zdobyć Puchar, ale niestety, to już nam się nie uda".( CCC Polkowice - Lotos Gdynia 56:67 (16:24, 16:15, 18:12, 6:16) CCC: Amisha Carter 16, Agnieszka Majewska 11, Natalija Trofimowa 8, Sharnee Zoll 7, Justyna Jeziorna 6, Tangela Smith 4, Kalana Greene 3, Joanna Walich 1, Małgorzata Babicka 0, Valeriya Musina 0, Anna Pietrzak 0. Lotos: Elina Babkina 18, Marta Jujka 16, Milka Bielica 13, Naketia Swanier 8, Monika Wright 7, Oliwia Tomiałowicz 5, Magdalena Kaczmarska 0. Energa Toruń - Wisła Can-Pack Kraków 67:64 (14:19, 21:13, 16:10, 16:22) Energa Toruń - Wera Perostijska 27, Jelena Maksimović 11, Alicia Galdden 9, Magdalena Radwan 7, Hajdana Radunović 4, Emilia Tłumak 4, Veronika Bortelova 3, Lizanne Murphy 2, Natalia Małaszewska 0, Monika Krawiec 0, Agata Gajda 0. Wisła Can-Pack Kraków - Nicole Powell 14, Magdalena Leciejewska 12, Erin Phillips 12, Katarzyna Krężel 8, Jelena Leuczanka 8, Andja Jelavić 4, Gunta Basko 4, Paulina Pawlak 2.