Zadanie wywalczenia awansu będzie bardzo trudne, gdyż pierwsze spotkanie wygrali płocczanie tylko 30:28. - To bardzo skromna zaliczka - powiedział dyrektor sportowy Wisły Łukasz Szczucki. - Co prawda nasz zespół ma spore kłopoty kadrowe, nie jedziemy w najsilniejszym składzie, ale będziemy walczyć o zwycięstwo. Sympatycy piłki ręcznej doskonale wiedzą, że łatwo raczej nie będzie. Na mecz rewanżowy nie pojechało dwóch podstawowych zawodników, którzy odnieśli kontuzje w pierwszym meczu: Vegard Samdahl i Adam Twardo. Nie pojechał też Michał Zołoteńko, który od kilku miesięcy leczy kontuzje i Dimitri Kuzelew, który do drużyny powinien dołączyć w połowie listopada. Z zespołem jest Rafał Kuptel, który pauzował przez kilka ostatnich tygodni oraz Lars Masden, który nie jest w pełni sił, ale musi pomóc zespołowi. Ciężar gry najprawdopodobniej będzie spoczywał, z braku innego rozwiązania, na barkach 18-letniego rozgrywającego Kamila Mokrzkiego. To bardzo zdolny i obiecujący wychowanek płockiego klubu, ale do tej pory grywał tylko w zespole rezerw Wisły, nigdy nie siedział nawet na ławce rezerwowych pierwszej drużyny. W zespole Haukara grają przede wszystkim zawodnicy w wieku od 19 do 21 lat, którzy jeszcze uczą się lub pracują. Jedyny reprezentant Islandii Sigurbergur Sveinsson, strzelił w pierwszym meczu 10 goli i był niemal nie do zatrzymania. Znakomicie zaprezentował się także były reprezentant Islandii bramkarz Birkir Gudmundsson, który prezentował znakomitą formę, o czym dotkliwie przekonali się płoccy zawodnicy. Wisła wi że żeby wygrać trzeba przede wszystkim zagrać skuteczniej w obronie. Stąd dobra wiadomość, że do drużyny wrócił Rafał Kuptel, który jest w stanie pokierować grą defensywną.