Na kort dywanowy o nawierzchni typu RoKortAce w jednej z hal Centrum Olimpijskiego w Rydze jako pierwsi wyszli Przysiężny, zajmujący 90. miejsce w rankingu ATP World Tour, oraz Andis Juska sklasyfikowany równo o 200 pozycji niżej. Polak wygrał 6:3, 6:4, 6:4, a pojedynek był pełen szybkich wymian z głębi kortu, przerywanych dość często wypadami do siatki. Większą precyzją i konsekwencją wykazał się Przysiężny, który przez większość meczu prowadził grę i kontrolował rozwój wydarzeń. - Michał lepiej serwował, no i nie dał rywalowi ani jednej szansy na przełamanie. Rzadziej się mylił i grał agresywnie. Nieco słabiej natomiast serwował - powiedział kapitan polskiej drużyny Radosław Szymanik. Na stronie ATP Tour można znaleźć informację tylko o jednym ich spotkaniu, które w 2005 roku w turnieju ITF w hiszpańskim Martos wygrał Polak. Jednak wcześniej trzy lub cztery razy przegrywał z Juską. - Znają się dobrze od lat, bo kiedyś trenowali ze sobą w Hiszpanii, a później przez jakiś czas również w tym samym klubie w Pradze. To jest specyficzna sytuacja, kiedy po dwóch stronach siatki stają koledzy. W takim meczu z podtekstami trzeba zachować zimną krew i być profesjonalistą. Tak było dzisiaj - dodał Szymanik. Później na kort wyszli Janowicz, zajmujący 198. pozycję na świecie, oraz lider łotewskiej drużyny Ernests Gulbis, obecnie 25. w rankingu. Był to ich pierwszy pojedynek. Pierwsze dwa sety były bardzo wyrównane, a w każdym Łotysz po jednym razie przełamał serwis Polaka - odpowiednio w siódmym i dziewiątym gemie. - Jerzyk gra dojrzalej, niż w poprzednich występach daviscupowych. Widać u niego większą dorosłość, no i wzmocnił się fizycznie i jeszcze lepiej serwuje. Wytrzymywał dzisiaj psychicznie presję i sam utrudniał życie Gulbisowi, który często się denerwował. Szkoda trochę drugiego seta, bo Jurek miał przewagę na 5:4 przy serwisie rywala i nie wykorzystał jej. Gdyby zdobył seta, Gulbis poczułby się mniej komfortowo - powiedział Szymanik. W trzeciej partii lepiej spisywał się Janowicz, który zdobył "breaka" w szóstym gemie. Chwilę później odskoczył na 5:2 i wygrał seta 6:3. Pogubił się jednak w czwartym, gdy przegrał serwis na 1:3 do zera, w dodatku po podwójnym błędzie. Gulbis odskoczył na 4:1, po czym ponownie przełamał Polaka w ostatnim gemie. - Trudno jest coś zrobić, jeśli się na początku dostaje breaka, a rywal do końca świetnie serwuje i nie daje szans na przełamanie. Mimo to, grę Jerzyka oceniam bardzo pozytywnie, a jedynie szkoda, że ciut bardziej nie napsuł krwi Gulbisowi. Tym bardziej, że gdyby doszło do piątego seta, mogłoby się wtedy zrobić nerwowo - powiedział Szymanik. Na sobotę zaplanowano pojedynek deblowy, w którym rywalami Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego będą Karlis Lejnieks i Deniss Pavlovs. Być może kapitan gospodarzy dokona w ostatniej chwili zmiany w składzie, wystawiając Gulbisa lub Juskę. - Przy 1:1 sądzę, że podejmą ryzyko i zmienią skład debla. Moim zdaniem prawdopodobna jest para Gulbis-Juska, albo przynajmniej Juska z Pavlovsem, bo razem dość często grają w challengerach. My mamy jeden z czołowych debli świata, więc jeśli liczą na punkt, to muszą wzmocnić skład - dodał Szymanik. W niedzielę odbędą się rewanżowe mecze w singlu. Najpierw spotkają się Przysiężny z Gulbisem, a później Janowicz z Juską. Wynik Łotwa - Polska 1:1 piątek - gra pojedyncza Andis Juska - Michał Przysiężny 3:6, 4:6, 4:6 Ernest Gulbis - Jerzy Janowicz 6:4, 6:4, 3:6, 6:2 sobota - gra podwójna (14.00) Karlis Lejnieks, Deniss Pavlovs - Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski niedziela - gra pojedyncza (12.00) Ernests Gulbis - Michał Przysiężny Andis Juska - Jerzy Janowicz