W pięciu pojedynkach gospodarze nie stracili seta, a zwycięstwo już w sobotę zapewnił im debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, pokonując Antso Rakotondramangę i Lofo Ramiaramananę 6:1, 6:4, 6:4. "Egzotyczny Madagaskar debiutował w Grupie II, ale to nie znaczy, że znalazł się tu przez przypadek. W Grupie III obowiązuje inny system rozgrywek, podobny do Fed Cup, czyli gra się dwa single i debel, no i nie ma spotkań weekendowych lecz tygodniowy turniej. Skoro więc Madagaskar pokonał kilka innych drużyn, to jednak nie ma w tym przypadku" - powiedział kapitan reprezentacji Polski Radosław Szymanik. Niedzielne pojedynki rozgrywano do dwóch wygranych setów. Jako pierwszy z Polaków wyszedł na kort Jerzy Janowicz, który bez większych problemów uporał się z Ramiaramananą 6:2, 6:2. "Trudno cokolwiek powiedzieć o tym meczu, poza tym, że był dość łatwy. Nie potraktowałem go treningowo, tylko jak zawsze wyszedłem na kort maksymalnie skoncentrowany, bo nie wolno nigdy lekceważyć rywali. Cóż, szybkie dwa sety i zwycięstwo. Podobnie jak w piątek, dobrze serwowałem i szybko złapałem swój rytm gry, to wszystko" - powiedział po meczu Janowicz, obecnie 241. w rankingu ATP World Tour. Tenisista z Łodzi ostatnio niemal etatowo występuje na pierwszej rakiecie w singlu, zastępując Łukasza Kubota, który zamierza dołączyć do drużyny w drugiej rundzie. Teraz, w dniach 6-8 kwietnia, Polacy będą podejmować Estonię. Polski Związek Tenisowy rozważa rozgrywanie tego spotkania w hali na korcie ziemnym o nawierzchni typu Conipur. "Nie wiem jeszcze czy znajdę się w składzie na mecz z Estonią. To zależy od decyzji kapitana. Cieszę się, że regularnie mogę grać w reprezentacji i mam nadzieję, że tę serię uda mi się podtrzymać w kolejnych rundach. Myślę, że z Estonią lepiej byłoby zagrać na twardym korcie, ale skoro kapitan i związek uznali, że jednak lepsza będzie ziemia, to co ja mogę powiedzieć? Przecież kapitan ma zawsze rację" - uważa Janowicz, który w piątek wygrał z Jacobem Rasolondrazaną 6:1, 6:1, 6:3. W drugim niedzielnym pojedynku wynik spotkania ustalił Grzegorz Panfil zwyciężając Ando Rasolomalalę 6:4, 6:1. Dwa dni wcześniej Polak ograł Antso Rakotondramangę 7:6 (9-7), 6:3, 6:2, jedynego spośród rywali notowanego w rankingu ATP World Tour (na 1606. miejscu). "Podobnie jak w piątkowym meczu nie straciłem seta, ale tym razem wygrałem tylko dwa, bo więcej przecież nie musiałem. Właściwie wszystko było dziś pod kontrolą, jedynie na początku miałem kłopoty z returnem, ale to dlatego, że dawno już nie grałem przeciwko leworęcznemu zawodnikowi. Jednak szybko opanowałem sytuację, dobrze też serwowałem i to wystarczyło. Jutro o szóstej rano lecę do Zagrzebia na dwa turnieje ITF z pulą nagród 15 tysięcy dolarów. Nie wiem jeszcze kogo wylosowałem, ale mam nadzieje, że pierwszego meczu nie będę musiał grać we wtorek. Przydałoby się stamtąd przywieźć trochę punktów do rankingu" - powiedział Panfil, obecnie 380. na świecie. Polska - Madagaskar 5:0 piątek - gra pojedyncza Grzegorz Panfil - Antso Rakotondramanga 7:6 (9-7), 6:3, 6:2 Jerzy Janowicz - Jacob Rasolondrazana 6:1, 6:1, 6:3 sobota - gra podwójna Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski - Antso Rakotondramanga, Lofo Ramiaramanana 6:1, 6:4, 6:4 niedziela - gra pojedyncza Jerzy Janowicz - Lofo Ramiaramanana 6:2, 6:2 Grzegorz Panfil - Ando Rasolomalala 6:4, 6:1