Obaj kierowcy zgromadzili po dotychczasowych siedmiu rajdach po 30 punktów i o 4 "oczka" wyprzedzają Carlosa Sainza (Ford). To czwarty rajd w kalendarzu z rzędu rozgrywany na szutrach, ale nieco "szybszy" niż imprezy w Argentynie, na Cyprze czy w Grecji. Jednak podobnie jak na tych imprezach kluczowa będzie niezawodność. To wydaje się faworyzować kierowców Forda. McRae wygrał trzy ostatnie eliminacje i myśli o przedłużeniu imponującej serii, która "wydźwignęła" go z niebytu (0 punktów po 4. eliminacjach) na szczyt klasyfikacji mistrzostw. Carlos Sainz oraz Francois Delecour (w tym roku po raz pierwszy w Kenii) również mogą pochwalić się niezłym wynikiem jeśli chodzi o meldowanie się na mecie rajdów. To właśnie regularność uczyniła z Sainza, który nie wygrał jeszcze we tym roku, jednego z kandydatów do tytułu. Tommi Makinen nie notował ostatnio dobrych wyników, a 20 ze swoich 30 punktów zgromadził w pierwszych trzech tegorocznych eliminacjach. Czy uda mu się zatrzymać niekorzystną tendencję? Desperacko potrzebuje zwycięstwa czwarty w klasyfikacji Richard Burns. Anglik, zwycięzca rajdu z ubiegłego roku, z Subaru ma na swoim koncie 15 punktów i tylko zwycięstwo ponownie może przywrócić go do walki o najwyższe trofea. W Kenii nie pojawi się zespół Hyundaia. To jedyna tegoroczna impreza RMŚ, którą opuści koreański zespół. Oficjale teamu będą jednak na miejscu, by przygotować plany przyszłorocznego startu. Rajd Safari jeszcze nigdy nie odbywał się tak późno. Do tej pory rozgrywano go w okolicach Świąt Wielkiejnocy. Kierowcy będą mieli do pokonania 13 (4 w piątek, 5 w sobotę i 4 w niedzielę) bardzo długich OS-ów o łącznej długości 1128,85 kilometrów.