Carlos Tevez po odmowie wejścia na boisko w meczu ligi mistrzów pomiędzy Bayernem Monachium, a Manchesterem City, nie ma czego szukać w drużynie Roberto Manciniego. Protest Argentyńczyka był kroplą, która przelała czarę goryczy. Klub z Etihad Stadium zamierza jak najszybciej pozbyć się niepokornego "Apacza". Na piłkarza tej klasy co Tevez na pewno znajdą się chętni. Z tym, że niewielu będzie chętnych, aby za Carlosa płacić rekordowe kwoty transferowe. "Banitę" z Manchesteru chętnie widziałby u siebie prezydent brazylijskiego Corinthians, Andres Sanchez. Zastrzega on jednak, że po niedawnych wybrykach, cena piłkarza spadła. "Złożymy ofertę w zimowym okienku transferowym. Ten piłkarz nas interesuje. Tevez nie jest jednak wart 45 milionów euro, więc zaoferujemy za niego mniej. Ile? Mam w głowie kwotę, ale jej nie ujawnię. Cena ustalona za gracza przez Man City nic w tej chwili nie znaczy. Po wszystkich problemach on jest wart mniej. Co jeśli przyjedzie do nas i również zacznie stwarzać problemy?" - zastanawia się boss klubu z Sao Paulo. Tymczasem Carlos Tevez może spodziewać się kolejnych kar za odmowę wejścia na murawę w meczu z Bayernem w Lidze Mistrzów. Po utracie dwóch tygodniówek (250 tysięcy funtów każda), zawodnik może stracić kolejne sześć, czyli 1,5 miliona funtów! Dodatkowo klub rozważa wprowadzenie w życie zakazu wstępu na obiekty treningowe w Carrington dla niepokornego zawodnika -informuje "The Sun".