Szczególnie miłych wrażeń dostarczył bieg Justyny Kowalczyk na 30 kilometrów stylem klasycznym, w którym Polka wywalczyła złoty medal. - Ja to porównuję do wspaniałego filmu. Półtorej godziny coś się dzieje, a na końcu saper rozbraja bombę, która za sekundę miała wybuchnąć. Tylko, że to napisało życie - stwierdził Tajner. - Wstępnej oceny można już dokonać, generalnie jest to najlepszy start polskich sportowców w zimowych igrzyskach olimpijskich od 1924 roku - pięć medali (prezes zapomniał o jednym krążku, gdyż w rzeczywistości wywalczyliśmy ich sześć - przyp. red.) zdobytych w trzech dyscyplinach, ale również sporo miejsc punktowanych. Bezapelacyjnie były to więc najlepsze igrzyska i oceniam je bardzo wysoko, a do szczegółowych ocen dojdzie później - stwierdził prezes PZN. Wielkie emocje wzbudził bieg na 30 kilometrów stylem klasycznym. - To było pasjonujące widowisko i do końca nie było pewne czy Justyna wyprzedzi Marit, ponieważ na finiszowej prostej to Bjoergen przez moment była z przodu i wtedy chyba każda inna zawodniczka by odpuściła, ale nie Kowalczyk. Wytrzymała atak i spokojnie, dosłownie milimetr po milimetrze, zaczęła się wysuwać do przodu aż na ostatnich 10 metrach wprawiła rywalkę w taki dziwny stan, że ta zmieniła technikę biegu, co było bardzo nieskuteczne i Polka odjechała do mety i zdobyła złoty medal. Ja to porównuję do wspaniałego filmu. Półtorej godziny coś się dzieje, a na końcu saper rozbraja bombę, która za sekundę miała wybuchnąć. Tylko, że to napisało życie - zakończył Tajner.