"Chciałbym żeby były tak wielkie emocje jak w meczach o mistrzostwo Polski koszykarek, żeby rywalizacja zakończyła się wynikiem 4:3. Na to zresztą się zanosi. Półfinały w ekstraklasie koszykarzy pokazały, że własny parkiet nie ma decydującego znaczenia i moim zdaniem podobnie będzie w finale. Najważniejsza będzie dyspozycja dnia i taktyczne ułożenie drużyn. W tym drugim elemencie lekką przewagę może mieć bardziej doświadczony szkoleniowiec Turowa" - powiedział PAP prezes PZKosz. Roman Ludwiczuk. "Nie lubię odpowiadać na pytanie czy czuję się faworytem czy nie. Najważniejsze jest to, że mam lepszy zespół, o rok starszych, mądrzejszych koszykarzy. Wierzę, że doświadczenia z meczów w silnym Pucharze ULEB pomogą nam w walce o złoto" - powiedział PAP trener PGE Saso Filipowski. "Prokom ma bardzo dobrych, euroligowych zawodników. Żeby pokonać zespół z Sopotu musimy grać równo, zespołowo. Ważna będzie i taktyka i dyspozycja fizyczna i psychologia. To jest całość i ja zawsze tak patrzę na koszykówkę, to układanka, w której wszystko musi do siebie pasować. Walka będzie długa i twarda. Widzę, że David Logan (doznał kontuzji dłoni na dyskotece - przyp. PAP) dochodzi do siebie. Dobrze trenuje, ale stracił trochę czasu. Mecze półfinałowe pokazały, że bez Logana też potrafimy sobie radzić. Nie ma jednak co ukrywać, że Logan w meczach z Prokomem jest nam potrzebny" - dodał słoweński szkoleniowiec pracujący w Zgorzelcu drugi sezon z rzędu. "Turów jest bardziej przewidywalny niż Polpak kierowany przez niesamowity deut Dixon - Garner. Przede wszystkim musimy ograniczyć straty. Mamy przewagę pod koszem i to trzeba wykorzystać. Startujemy z gorszej pozycji, ale przecież cały sezon pracowaliśmy na to, żeby grać w finale i ponownie zdobyć mistrzostwo. Pierwszy tytuł wywalczyliśmy także nie będąc numerem jeden, to może i piąty, jubileuszowy zdobędziemy w ten sam sposób?" - powiedział PAP dyrektor generalny Prokomu Trefla Jacek Jakubowski. "Nie możemy w finale grać tak nerwowo. Choć czasami w szaleństwie jest metoda i może to się sprawdzi w meczach z Turowem. Personalnie jesteśmy silniejsi. Pewnie, że fajniej gra się dwa pierwsze mecze finału u siebie, a nie na wyjeździe, ale to nasza wina. Skupiamy się na dwóch najbliższych meczach - plan minimum to jedno wyjazdowe zwycięstwo w dwóch pierwszych spotkaniach w Zgorzelcu" - powiedział PAP skrzydłowy Prokomu Filip Dylewicz, który zdobył decydujące punkty w półfinałowym meczu numer 6 z Polpakiem Świecie dające mistrzom Polski awans do finału.