Beenhakker na mistrzostwach świata prowadził reprezentację Trynidadu i Tobago. Działacze piłkarskiej federacji tego kraju chcą przedłużyć z nim kontrakt, ale Holender odmawia. - Ta praca była świetną przygodą, ale to już zamknięty etap - stwierdził holenderski szkoleniowiec. Jedną z przeszkód na drodze do zatrudnienia zagranicznego szkoleniowca przez PZPN są finanse. - Myślę, że to nie byłby wielki problem. Bo ja najpierw patrzę na piłkarzy i ogólne warunki pracy - podkreślił 64-letni szkoleniowiec. - Pracowałem z polskimi piłkarzami. Myślę, że miałbym szansę dokonać tego, czego wam się jeszcze nie udało. Polska nigdy nie grała w finałach mistrzostw Europy. To paradoks, żeby kraj z takimi tradycjami nigdy nie wziął udziału w takiej imprezie. Lubię tego typu wyzwania, więc z chęcią spróbowałbym wprowadzić tam w końcu Polskę - dodał Beenhakker. Kilku polskich piłkarzy miało okazję pracować z Beenhakkerem: Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa czy Euzebiusz Smolarek. Szkoleniowiec ceni sobie zwłaszcza umiejętności Dudka. - Przeżyliśmy w Feyenoordzie wspaniałe chwile. Fantastyczny bramkarz, superprofesjonalista... Tak jak Tomek Rząsa. Zacząłem mu się przyglądać, kiedy grał w De Graafschap. Tyle że on tam był piłkarzem ofensywnym. Któregoś dnia podszedłem do niego i mówię, że chciałbym go ściągnąć do Feyenoordu, ale na lewą obronę. Do dzisiaj chce mi się śmiać, jak przypominam sobie jego minę. Przekonałem go jednak, że da radę, i miałem rację. A z Polaków to dobrze wspominam jeszcze Ebiego Smolarka. Cieszę się, że tak dobrze mu idzie w Dortmundzie - zakończył Beenhakker.