Szybko strzelona bramka pozwoliła Portugalczykom grać spokojnie. Nie forsowali tempa i spotkanie nie stało na najwyższym poziomie. W 11. minucie Simao Sabrosa celnie i mocno przymierzył z wolnego tuż ponad murem rywali. Serbowie stali w miejscu niczym zaczarowani i ustawiony bliżej drugiego słupka Vladimir Stojković musiał wyciągać piłkę z siatki. Po przerwie obraz gry nie zmieniał się. Wreszcie selekcjoner Serbów Javier Clemente zdecydował się na podwójną ofensywną zmianę, wysyłając sygnał swoim zawodnikom, że trzeba iść va banque. Goście ciężko pracowali, aby doprowadzić do wyrównania. Świetną okazję do tego miał Milan Jovanović. Po niepewnej interwencji Ricardo piłka trafiła mu pod nogi, ale choć nikt go nie pilnował, pospieszył się ze strzałem, wprawiając we frustrację nie tylko swojego trenera. Serbowie próbowali atakować, ale nie były próby desperackie. Goście na tyle asekurowali się, by nie pozwolić rozwinąć skrzydeł Cristiano Ronaldo i spółce. Nawiasem mówiąc, gwiazdor ManU rozgrywał słaby mecz. Także jego partnerzy nie sprawiali wrażenia, że bardzo zależy im na strzeleniu drugiej bramki. Gdy byli już myślami pod prysznicem, w 86. minucie Branislav Ivanović wyłuskał piłkę w zamieszaniu podbramkowym i wpakował ją z bliska do siatki. Mecz zakończył się skandalem. Doszło do gigantycznej przepychanki, podczas której swoją frustrację wyładował m.in. selekcjoner Portugalii Luiz Felipe Scolari, który zachował się niczym zwykły chuligan, uderzając Ivicę Dragutinovicia. Grupa A: Portugalia - Serbia 1:1 (1:0) Bramki: dla Portugalii - Simao Sabrosa (11.); dla Serbii - Branislav Ivanovic (86.). Sędziował Markus Merk (Niemcy).