Nie mogę pozbyć się zakłopotania przeglądając listę laureatów "Złotej Piłki". W szeregu gwiazd, między Michelem Platinim i Ruudem Gullitem znajduje się nazwisko Igora Biełanowa. W 1986 roku Ukrainiec był najlepszym strzelcem Pucharu Zdobywców Pucharów, a potem na mundialu w Meksyku zdobył hat-tricka w przegranym przez ZSRR meczu z Belgią w 1/8 finału. To wszystko wystarczyło mu jednak do zwycięstwa w plebiscycie France Football. Wyprzedził go Owen Akapit poświęcony dokonaniom Raula Gonzaleza byłby, rzecz jasna, bez porównania dłuższy. Najlepszy strzelec reprezentacji Hiszpanii (44 gole), najlepszy strzelec Champions League (66), najlepszy strzelec Realu Madryt (226 bramek w lidze, 318 ogółem). Do tego trzeba wspomnieć sześć mistrzostw Hiszpanii, trzy triumfy w Champions League i dwa w Pucharze Interkontynentalnym. To wszystko nie zapewniło mu jednak ani jednego tytułu piłkarza roku. Kiedy w 2001 roku "France Football" przyznawał Złotą Piłkę Michaelowi Owenowi, drugi w klasyfikacji Raul Gonzalez był niewiele starszy niż dziś Cristiano Ronaldo. Świat stał przed nim otworem, jak teraz przed Portugalczykiem - niewielu jest ludzi na świecie, którzy postawiliby nawet najniższą stawkę na to, że nie wróci on już na piłkarski tron (w ankiecie sprzyjającego Barcelonie "El Mundo Deportivo" ponad połowa głosujących uważa, że nowy symbol Realu odzyska pozycję nr 1). Sam Ronaldo jest pewien, że stanie się to już za 12 miesięcy, bo będzie to rok klubu z Madrytu. Hiszpańska prasa z tak wielką ochotą drukująca butne plany Portugalczyka, coraz częściej i bardziej otwarcie wspomina o emeryturze Raula. 33 lata skończy podczas mundialu w RPA, ale nikt nie widzi już w nim piłkarskiego herosa. Kłótnie o powołanie do reprezentacji Hiszpanii ucichły zupełnie, gdy niedawno spotkał się z Vicente del Bosque, obaj przywitali się już bez napięcia. Były trener Realu przyznał, że trochę mu przykro zawsze, gdy uświadamia sobie, iż nie może mieć dobrej nowiny dla niedawnego pupila. Część kibiców drużyny narodowej utożsamia wręcz jej świetność z chwilą, gdy Luis Aragones skreślił kapitana Realu. Zbędny kilka razy W królewskim klubie Raul wydawał się zbędny już kilka razy. Po raz pierwszy pięć lat temu, gdy galaktycznych dopadł ciężki kryzys. Raul ogłosił nawet, że gotów jest odejść, jeśli to ma pomóc drużynie, wciąż jednak jego bramki ratowały ją z wielu opresji. Jeszcze niedawno wydawało się, że przetrwa największą rewolucję dokonaną rekordowym kosztem przez Florentino Pereza. Na inaugurację sezonu z Deportivo poprowadził kolegów do zwycięstwa (gol i asysta), ale potem bohaterami byli już młodzi: Higuain, Ronaldo, a nawet Karim Benzema, który zagrał właściwie jeden dobry mecz (z Valencią). I choć Manuel Pellegrini uparcie nazywa Raula graczem podstawowej "jedenastki", wszyscy czują, że to nieprawda. Nasz bohater zdobył pierwszego gola w tym sezonie Primera Division, ale potem z 39 kolejnych, zaledwie dwa. Niby aż sześć meczów zaczynał w podstawowym składzie, tyle że ostatnio, w październiku, w bezbramkowym pojedynku ze Sportingiem Gijon. Na Mestalla, gdy zabrakło Ronaldo i Kaki, kapitan i tak został wysłany na ławkę. Mocniejszą pozycję w zespole ma dziś nawet Rafael van der Vaart. Czy zadowoli się ławką? Raul ma kontrakt w Madrycie do 2011 roku. Czy zadowoli go pozycja rezerwowego, który jest dobrym duchem drużyny przede wszystkim w szatni? Na pewno nie zachowa się jak Guti. Madrycki wolny ptak popadł w konflikt z nowym trenerem przy pierwszej okazji. Różnica między kapitanami jest jednak fundamentalna. Dobitnie wyraził ją Santiago Solari mówiąc, że Guti to piłkarski geniusz najwyższej próby i najcudowniejszy kompan, jakiego spotkał. Na sugestię, że osiągnął tak niewiele, Argentyńczyk rzucił: "Nie wszyscy muszą być tak poważni, jak Raul". Raul poważny był zawsze: ułożony, ambitny, profesjonalny. Już wtedy, gdy Jorge Valdano dał mu zadebiutować w wieku 17 lat i czterech miesięcy (najmłodszy gracz w historii klubu z Madrytu). Dwa lata później został reprezentantem kraju. Nawet ożenił się wzorcowo - modelka Manem Sanz urodziła mu czterech synów. Niedawno doczekał wreszcie córki, to tak a' propos wytrwałości i konsekwencji. Jerzy Dudek opowiada, że kolegami z Realu rządzi nie podnosząc głosu. Tak romantycznie byłoby rozstać się z futbolem nie zakładając już żadnej innej koszulki. Być tym dla Realu, kim dla Milanu Paolo Maldini. Tyle, że Maldini miał łatwiej. Gdy kończył 33 lata, w Mediolanie traktowali go jak młodzieniaszka. Zobacz tekst i dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego! CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kaka wznowił treningi po kontuzji Felietony Darka Wołowskiego