"To dobrze nie być zmuszonym mówić wyłącznie po angielsku, mieć możliwość pogadania w ojczystym języku, tak jest wygodniej" - uważa Agnieszka Radwańska. Klasyfikowana na 11. miejscu rankingu WTA Radwańska, największa gwiazda polskiego tenisa od czasów Wojciecha Fibaka, ma teraz wiele okazji mówienia w ojczystym języku i to nie tylko ze swą młodszą siostrą, 18-letnią Urszulą, mistrzynią Wimbledonu juniorek z 2007 r., obecnie na 71. miejscu w klasyfikacji WTA. Poza siostrami Radwańskimi, coraz więcej na światowych kortach tenisistek polskiego pochodzenia, które mają coraz więcej do powiedzenia i to nie w sensie lingwistycznym, ale w grze. W tej grupie są Caroline Wozniacki z Danii, Aleksandra Wozniak z Kanady i Sabine Lisicki z Niemiec. Wszystkie trzy są córkami pierwszego pokolenia emigrantów. - Kolegujemy się ze sobą. Mamy dobry kontakt - powiedziała Aleksandra Wozniak. Wszystkie trzy zajmują miejsca w pierwszej 50. rankingu WTA. Fani tenisa coraz częściej ślędzą dokonania "polskiej frakcji" tenisa kobiet, do której zalicza się także australijska nastolatka, córka polskich imigrantów, Olivia Rogowska, która grała w 2. rundzie w Paryżu. - Myślę, że emigrancka mentalność to potęga. To są ludzie, którzy zrobią wszystko, by zrealizować swe marzenia. Mają silną wolę osiągania celów. Są perfekcjonistami i ciężko pracują, bo to leży w ich mentalności. Wiem to, bo mam te cechy i wiem, że ja nigdy nie myślę, by się poddać - powiedziała Wozniak. Dowiodła tego, gdy po przegranym meczu czwartej rundy z Sereną Williams odrodziła się szybko, odzyskując spokój i rytm gry w Eastbourne, gdzie pokonała aktualną mistrzynię Roland Garros Swietłanę Kuzniecową w dwóch krótkich setach. Wozniacki i Wozniak, których podobne nazwiska były i są jeszcze czasami przyczyną nieporozumień, są córkami byłych polskich piłkarzy. Obaj spotkały się w piątek w półfinale turnieju w Eastbourne. Tym razem górą była Wozniacki, której ojciec grał zawodowo w Polsce i w Danii. Jej matka była wyczynową siatkarką, reprezentantką Polski. Tata Wozniak także grał w futbol zawodowo, zanim wyemigrował, w 1983 r. do Kanady, z żoną i pierwszą córką Dorotą, która była czołową juniorką Kanady w tenisie, a potem grała w reprezentacji San Diego State University. Aleksandra urodziła się w Montrealu, ale często odwiedza Polskę. "Żyjemy w innym świecie. Urodziłam się w Monteralu, ale ostatecznie wychowywałam się w Polsce. Odczuwam silny związek ze swym polskim dziedzictwem, ale czuję się Kanadyjką, dumną z reprezentowania tego kraju w całym świecie i w sporcie, w którym nie ma za wielu Kanadyjczykow" - powiedziała Wozniak. 19-letnia Lisicki, urodzona w Niemczech, przeszła mniej skomplikowaną drogę do pozycji nr 43. w rankingu WTA. Od kilku lat jej trenerem jest ojciec, zatrudniony w tenisowej akademii Bollettieriego na Florydzie. Wojciech Fibak, biznesmen i kolekcjoner sztuki (malarstwo polskie), a obecnie okazjonalny komentator tenisa dla polskiej telewizji, określa Agnieszkę Radwańską, jako "nową Martinę Hingis". - Ma ona dar naturalnego poruszania się po korcie i wyczucie jego geometrii - powiedział o Agnieszce. Wozniacki - zdaniem Fibaka - jest podobna do Marii Szarapowej, nie tylko z powodu kłopotów z barkiem, ale dlatego, że "uderza równie mocno z forhendu jak i bekhendu. Lisicki, według Fibaka "porusza się i bije jak Kim Clijsters", Belgijka, była nr 1 światowego tenisa. Lisicki, jedna z tenisistek, która serwuje najsilniej, zwróciła na siebie uwagę zwyciężając w turnieju w Charleston. Wyszła na kort ziemny i pokonała kolejno Venus Williams (USA), Marion Bartoli z Francji i Wozniacki (wszystkie z pierwszej 20. rankingu WTA). Ten imponujący impet zahamowała kontuzja barku, odniesiona w ostatnich tygodniach i kłopoty z wyrostkiem robaczkowym. Według New York Timesa Polska dała Niemcom znanych piłkarzy, takich jak Miroslav Klose i Lukas Podolski, ale Niemcy "dały" Polsce siostry Radwańskie. Urszula urodziła się w Niemczech, a Agnieszka zaczynała grać w tenisa jako czterolatka w klubie w Gronau, gdzie ich ojciec był trenerem. "Jednak gdy mialam 6 czy 7 lat tata postanowił, że Urszula i ja powinniśmy pójśc do polskiej szkoły, więc wrociliśmy do Polski. Myślę, że to była dobra decyzja dla naszej rodziny" - powiedziała Agnieszka Radwańska. Od czasów Fibaka Polska nie miała tenisisty światowej klasy, a sam Fibak (w swoim czasie rakieta nr 10 na liście ATP) trenował Ivana Lendl, pomagając mu w osiągnięciu pierwszego wielkoszlemowego sukcesu, wygranej w turnieju Roland Garros w 1984 r. Lukę po Fibaku wypełniły tenisistki. - To częściowo efekt Solidarności i wolności, która pozwoliła Polakom na odkrywanie nowych możliwości - mówi Fibak o nowej fali zawodniczek z polskimi korzeniami. - Dziwne, że tyle czasu trwało, byśmy znowu zaczęli coś znaczyć w tenisie - dodał. Agnieszka Radwańska uważa, że warunki treningowe w Polsce sprawiły, że tyle polskich rodzin tenisowych pozostaje poza krajem. - Zapewne Fibak ma rację mówiąc o Solidarności, ale myślę także, że w Polsce nie ma naprawdę dobrych warunków na treningi. Weźmy na przykład Kraków, gdzie mieszkam. Nie ma tam kortów o twardej nawierzchni, tylko kryte korty ziemne i dywanowe. Jednak nie rozumiem, że inni wolą trenować w akademiach tenisowych w USA lub w Hiszpanii, czy gdziekolwiek. Ja czuję się najlepiej w domu, nawet jeśli to oznacza, że muszę trenować na dywanie.