O stracie punktu brązowych medalistów ubiegłorocznych mistrzostw świata w meczu z teoretycznie najsłabszą drużyną grupy 3 zadecydowała wyjątkowo niefrasobliwa gra w drugiej części pierwszej połowy. W 20. minucie, przy stanie 10-10, podopiecznych trenera Bogdana Wenty opanowała kompletna niemoc strzelecka i stracili pięć bramek z rzędu. Na kolejne trafienie Polaków trzeba było czekać do 28. min. Bohaterem meczu w drużynie gospodarzy był bramkarz Hugo Figueira. 31-letni zawodnik Sportingu Lizbona bronił w sytuacjach sam na sam, strzały z dystansu, wszystko mu się udawało, szczególnie przed przerwą. Tylko Patryk Kuchczyński trzykrotnie został pokonany w stuprocentowych sytuacjach. Polska defensywa w porównaniu do czwartkowego meczu z Ukrainą była dziurawa jak ser szwajcarski. Obrońcy nie mogli sobie dać rady przede wszystkim z Pedro Solhą, który raz po raz dochodził do czystych pozycji rzutowych. Z drugiej strony boiska goście obijali tylko ręce portugalskiego bramkarza. Być może wpływ na jego znakomitą grę miał fakt, że selekcjonerem jego reprezentacji jest Szwed Mats Olsson, zaliczany do najlepszych w historii szczypiornistów na tej pozycji. Po przerwie rozpoczęła się pogoń czwartej drużyny ME 2010 za sklasyfikowaną na 23. miejscu w Europie Portugalią. W drugiej połowie nieco ożywienia w szeregi biało-czerwonych wniósł Tomasz Rosiński, zdobywca czterech bramek, ale i on nie ustrzegł się prostych błędów. Gospodarzom jednak długo udawało się utrzymywać dwu-, trzybramkową przewagę. Dopiero udane akcje Bartosza Jureckiego i Artura Siódmiaka w 49. minucie doprowadziły do kontaktu 22-23. Gdy wydawało się, że doprowadzenie do remisu jest tylko formalnością, Polacy ponownie zanotowali kilka nieudanych akcji, m.in. szansę zmarnował Mariusz Jurkiewicz i w 56. min gospodarze prowadzili 27-24. Od tej pory piłka wpadała już tylko do ich bramki. Po celnych rzutach Bartłomieja Jaszki, Rosińskiego i w ostatniej minucie Mateusza Jachlewskiego polski zespół musiał zadowolić się uratowanym jednym punktem. W innym spotkaniu tej grupy Ukraina przegrała w Zaporożu ze Słowenią 25-31 (15-17). Drużyna z Bałkanów objęła prowadzenie w tabeli, spychając na drugie miejsce Polskę. Najwięcej bramek dla ekipy gości - 11 - zdobył Dragan Gajić. Siedem trafień dodał Sebastian Skube, a pięć David Spiler. W zespole gospodarzy wyróżnili się: Oleksandr Szewielew - 6 goli, Oleg Ganczew - 5 i Mykoła Stecura - 4. Kolejne spotkania eliminacji ME odbędą się w dniach 9-10 marca. Polska pojedzie na Słowenię, a Portugalia przyjmie u siebie Ukrainę. Portugalia - Polska 27-27 (17-12) Polska: Piotr Wyszomirski, Sławomir Szmal - Bartłomiej Jaszka 1, Patryk Kuchczyński 3, Grzegorz Tkaczyk, Bartosz Jurecki 5, Mariusz Jurasik, Michał Jurecki 4, Piotr Grabarczyk, Tomasz Tłuczyński 3, Mariusz Jurkiewicz 1, Marcin Lijewski 1, Tomasz Rosiński 4, Robert Orzechowski 1, Artur Siódmiak 2, Mateusz Jachlewski 2. Najwięcej bramek dla Portugalii: Pedro Solha 10, Carlos Carneiro 6. Sędziowali Jens Carl Nielsen i Peter Lorentzen (obaj Dania). M Z R P GOLE PKT 1. Słowenia 2 2 0 0 65-56 4 2. Polska 2 1 1 0 50-42 3 3. Portugalia 2 0 1 1 58-61 1 4. Ukraina 2 0 0 2 40-54 0