Polacy grali przeciwko Rumunii w krajowym zestawieniu - nie było więc dziewięciu kadrowiczów grających w Bundeslidze oraz Mariusza Jurkiewicza z hiszpańskiego Renovalia Ciudad Real. Doliczając kontuzjowanego Michała Jureckiego z Vive Kielce śmiało można powiedzieć, że Bogdan Wenta miał do dyspozycji zaplecze kadry wsparte kilkoma doświadczonymi reprezentantami. Kilku z nich dostało więc szansę przekonania szkoleniowca, że warto na nich postawić w styczniowych mistrzostwach świata. W sobotę w meczu z Rumunami bronił Piotr Wyszomirski, który był ostatnio naturalnym zmiennikiem Sławomira Szmala. Bronił poprawnie, ale dziś siedział już na ławce. Wenta postawił na Adama Malchera i się nie zawiódł. To właśnie kilka jego znakomitych interwencji z rzędu pozwoliło Polakom ze stanu 1-3 wyjść na 7-3. Wenta przez większość czasu grał w jednym ustawieniu. Patrząc pod kątem mundialu pozycja na prawym skrzydle Mariusza Jurkiewicza wydaje się być pewna, choć dziś doświadczony zawodnik był wyjątkowo nieskuteczny. Gdyby wykorzystał choć połowę swoich sytuacji, już po pierwszej połowie Polacy mogliby się cieszyć ze zwycięstwa. Dobrze na środku radził sobie Tomasz Rosiński, który był objawieniem ostatnich mistrzostw Europy. Mimo powrotu do kadry Grzegorza Tkaczyka i świetnej dyspozycji Bartłomieja Jaszki Wenta do Szwecji powinien zabrać także swojego podopiecznego z Vive. Rosiński brał odpowiedzialność na siebie w drugiej połowie, gdy Rumuni zbliżali się na trzy, cztery bramki. Przed przerwą aż pięć bramek rzucił Mateusz Zaremba - rozgrywający Vive może skorzystać na kontuzji Krzysztofa Lijewskiego, która prawdopodobnie wykluczy zawodnika HSV Hamburg z mistrzostw świata. Ciekawie wygląda również sytuacja na skrzydłach. Już w piątek zgrupowanie reprezentacji opuścił Mateusz Jachlewski - w tej sytuacji Wenta postawił na Bartłomieja Tomczaka. I to był dobry wybór. W przeciwieństwie do pierwszego meczu z Rumunią, Polacy już prowadzenie nie oddali. W drugiej połowie podopieczni Wenty mieli momenty słabszej gry, na kwadrans przed końcem rywale zmniejszyli straty nawet do zaledwie dwóch goli (19:21), ale kilka kolejnych akcji Piotra Chrapkowskiego, Rosińskiego, Adama Twardo i Patryka Kuchczyńskiego pozwoliło na spokojną końcówkę. W 57. minucie doszło do nieprzyjemnej sytuacji - Adam Malcher znakomicie przerwał kontrę rywali poza polem bramkowym, ale po chwili zderzył się głową z Rafałem Glińskim. Obaj padli na parkiet, ale po interwencji lekarza Macieja Nowaka i fizjoterapeuty Jerzego Buczaka... wrócili do gry. W końcówce meczu znów świetnie grał Malcher, kilka bramek dorzucił Adam Twardo i Polacy z nawiązką zrewanżowali się Rumunom za sobotnią porażkę. Polska - Rumunia 31-25 (15-11) Polska: Adam Malcher - Tomasz Rosiński 6, Mateusz Zaremba 5, Adam Twardo 5, Bartłomiej Tomczak 4, Patryk Kuchczyński 3, Piotr Chrapkowski 3, Mariusz Jurasik 2, Daniel Żółtak 1, Robert Orzechowski 1, Piotr Adamczak 1, Rafał Gliński 0, Piotr Grabarczyk 0, Paweł Podsiadło 0. Rumunia: Marius Pralea, Mihai Popescu - Valentin Ghionea 6, Mariusz Novanc 5, Alexandru Stamate 4, Alexandru Sabou 2, Iuliu Csepreghi 2, Marius Sadoveac 2, Ionut Georgescu 1, Iulian Stamate 1, Cristian Fenici 1, Daniel Muresan 1, Aurel Florea 0, Alexandru Simicu 0, Dan Savenco 0. Andrzej Grupa