Debiut Polańskiego z Orłem na piersi trwał 75 minut. Choć pomocnik FSV Mainz został pożegnany rzęsistymi brawami, na jego twarzy pojawił się krzywy grymas twarzy. Świeżo upieczony reprezentant Polski w rozmowie z INTERIA.PL zapewnił, że uraz, którego doznał w końcówce spotkania nie jest poważny. - Zostałem kopnięty w lewą kostkę. Trochę mnie to bolało, ale myślę, że to nic poważnego - powiedział urodzony w Sosnowcu Eugeniusz Polanski. Przez INTERIA.PL Polanski został oceniony na 3+ (w skali 0-6). Tak na zachętę. Zaimponował nam przede wszystkim świetnym odbiorem piłki i sporym zaangażowaniem. Nie można było mieć również większych zastrzeżeń, co do jego komunikacji z resztą zespołu. - Najważniejsze, że wygraliśmy. Debiut wówczas smakuje zawsze lepiej. Tym bardziej, że grałem w tym meczu od początku. Myślę, że momentami pokazaliśmy kawałek dobrego futbolu, choć były momenty, gdzie mogliśmy grać zdecydowanie szybciej. Gruzini ustawieni byli bardzo defensywnie, a my musieliśmy uważać, by nie nadziać się na kontry. Mieliśmy pomysł na grę. Z naszej strony było widać dużo walki, zaangażowania - podkreślił nowy nabytek drużyny narodowej tuż po rozegraniu pierwszego meczu w barwach "Biało-czerwonych". - Czuję się bardzo dobrze w tej drużynie. Chłopaki przyjęli mnie bardzo dobrze. Kilku chłopaków już wcześniej znałem ze wspólnych występów w Bundeslidze. Cieszę się, że zarówno piłkarze podstawowej jedenastki jak i ci siedzący na ławce rezerwowych tworzą kolektyw. Nie miałem problemów z komunikacją z zespołem. Szybko nauczyłem się boiskowych sformułowań i nie było z tym problemów - dodał. "El Aleman", jak nazywany jest w Niemczach, przyznał, że gwizdy, które sporadycznie pojawiały się pod jego adresem, w ogóle do niego nie dochodziły. - Nie słyszałem ich prawie wcale. Byłem skoncentrowany na meczu i chyba udźwignąłem ten ciężar. Na duchu podniosły mnie za to brawa, które usłyszałem schodząc z boiska. To mnie bardzo ucieszyło - zaznaczył 25-letni zawodnik. Co czuł, gdy po raz pierwszy usłyszał Mazurka Dąbrowskiego? - Hymnu całego jeszcze nie znam, dlatego nie śpiewałem. W tym czasie starałem się jak najbardziej skoncentrować na samym meczu. Na pewno nauczę się całego hymnu - oznajmił świeżo upieczony reprezentant Polski, który był bardzo zaskoczony tym, iż selekcjoner desygnował go do gry od pierwszych minut. 6 września podopieczni Franciszka Smudy zmierzą się z Niemcami. Ten mecz dla Polanskiego będzie miał szczególne znaczenie. - Nie będę kłamał. W tym kraju mieszkam i tam też się wychowałem, ale będę robił wszystko, żeby wygrać ten mecz. Na boisku wszelkie sentymenty odstawię jednak na bok. Ciężko powiedzieć, czy będę się wówczas cieszył ze zdobytej bramki. Ale myślę, że tak. Strzelony gol zawsze daje powody do radości - zakończył świeżo upieczony kadrowicz. Konrad Kaźmierczak, Lubin