Kolarz zajął czwarte miejsce, z takim samym czasem jak trzeci Włoch Alessandro Ballan z Lampre. - Jako grupa zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Bartek Huzarski wygrał klasyfikację górską, Marcin Osiński najaktywniejszych, do szczęścia zabrakło tylko tego miejsca na podium - przyznał na mecie siódmego etapu Rutkiewicz. Zawodnik Intel Action nie był rozczarowany z czwartego miejsca, ale widać było, że żal mu straconej szansy. - Mieliśmy ten sam czas z Ballanem, ale on zajmował lepsze miejsca na etapach, a w takim wypadku to się liczy - powiedział Polak. Czego mu zabrakło, aby wywalczyć pozycję na podium? - Na sobotnim etapie Stafan Schumacher (zwycięzca wyścigu - przyp. red.) zaatakował na około kilometr przed metą i poszedł z Fabianem Wegmannem, kolegą z zespołu Gerolsteiner, prawą stroną. Ja siadłem mu na kole, ale wybrałem lewą, co było błędem. Z kolei w niedzielę na finiszu były pojedyncze skoki, nie znalazł się nikt, kto rozprowadziłby na końcówce i znowu mi nie wyszło - powiedział Rutkiewicz. - Poza tym, to był bardzo ciężki etap. Sześć razy Karpacz, a przecież to samo było w sobotę, więc organizm był już bardzo "wycięty". Te skoki w końcówce siódmego etapu dużo mnie kosztowały, na ostatnich stu metrach zaczęły mnie łapać skurcze. Poszedłem, ile mogłem. ale to było za mało - dodał. Co go czeka na zakończenie sezonu? - Od środy miałem jechać w wyścigu w Niemczech (International Hessen Rundfhart), ale chyba go sobie odpuszczę. Za dwa tygodnie mistrzostwa świata w Salzburgu, w międzyczasie będę chciał się ścigać w Polsce, aby się "przepalić" - stwierdził Rutkiewicz. Natomiast w przyszłym sezonie kolarza być może zobaczymy w innej drużynie niż Intel Action. - Nie ukrywam, że bardzo chciałbym cyklicznie startować w wyścigach Pro Tour. Po Tour de Pologne rozpoczną się rozmowy z innymi ekipami i zobaczymy, co będzie - powiedział zawodnik. Paweł Pieprzyca, Karpacz