Celem minimum biało-czerwonych na mundialu było wyjście z grupy. W urzeczywistnieniu tego miał pomóc mecz z Ekwadorem. Przed meczem w Gelsenkirchen, selekcjoner Paweł Janas i piłkarze podkreślali w wypowiedziach, że spotkanie z Ekwadorem będzie miało niebagatelne znaczenie. Wynik może w dużym stopniu zaważyć na dalszych losach naszej reprezentacji. Janas, zgodnie ze swoim zwyczajem, nie zaskoczył. Do boju posłał jedenastkę identyczną z tą, która pokonała w towarzyskim meczu Chorwację. Jedynym wysuniętym napastnikem był Maciej Żurawski. W linii pomocy wystąpiło pięciu zawodników: Mirosław Szymkowiak, Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek, Radosław Sobolewski i Arkadiusz Radomski. Linię defensywną tworzyli Michał Żewłakow, Jacek Bąk, Mariusz Jop i Marcin Baszczyński. Dostępu do polskiej bramki strzegł Artur Boruc. 35 tysięcy polskich kibiców na stadionie w Gelsenkirchen nie szczędziło gardeł od pierwszego gwizdka sędziego Toru Kamikawy z Japonii. Niestety, w parze ze wspaniałym dopingiem fanów nie szła gra biało-czerwonych. O pierwszej połowie Polacy powinni jak najszybciej zapomnieć. W ich poczynaniach na boisku dominowała nerwowość, a co za tym idzie niedokładność. Rywale rozpoczęli spokojnie. Nie forsowali tempa i czekali na dogodną okazję do stworzenia zagrożenia pod naszą bramką. W 24. minucie dopięli swego, przy wydatnej pomocy naszych obrońców. Baszczyński nie upilnował Carlosa Tenorio, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Polacy otrząsnęli się po tym ciosie dopiero w końcówce pierwszej połowy, ale ich ataki nie przyniosły spodziewanego efektu w postaci wyrównania. Po zmianie stron gra naszych piłkarzy wyglądała trochę lepiej. W 52. minucie Jacek Krzynówek trafił do siatki Ekwadoru, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej pomocnika VfL Wolfsburg. Ekwadorczycy czekali na błąd naszego zespołu i się doczekali. Dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego Agustin Delgado przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu. Polacy odpowiedzieli dwoma groźnymi strzałami wprowadzonych po przerwie Ireneusza Jelenia (w spojenie słupka z poprzeczką) i Pawła Brożka (w słupek). I to było wszystko na co było stać nasz zespół w tym spotkaniu. Andrzej Łukaszewicz, Gelsenkirchen mundial2006.blog.interia.pl Zobacz OPIS meczu Zobacz TABELĘ Grupy A Zobacz galerię zdjęć