Walkę do ostatniego gwizdka sędziego obiecywali wszyscy piłkarze, którzy pojawiali się na konferencjach prasowych w Barsinghausen. Zaangażowanie i pozostawienie serca na boisku obiecywał Michał Żewłakow, jeden z czterech zawodników, którzy pamiętają poprzedni mundial. Inny z "weteranów" - Jacek Krzynówek, przekonywał wczoraj na konferencji prasowej, że zespół jest bardzo dobrze przygotowany i jeśli tylko zrealizuje zalecenia taktyczne trenera Pawła Janasa, to trzy punkty powinny zasilić konto Polski. Największa odpowiedzialność i presja związana z dzisiejszym meczem spoczywać będzie właśnie na czterech zawodnikach, którzy poprzednie mistrzostwa świata potraktowali jako naukę. Teraz ma być lepiej. Teraz starsi koledzy mieli zarazić młodszych wiarą i chęcią podjęcia walki, aby kompromitacja z Korei znów nie stała się faktem. - Ta mieszanka rutyny z młodością, może okazać się wybuchową i przynieść nam zwycięstwa podczas mundialu - stwierdził kapitan reprezentacji Jacek Bąk, uczestnik poprzednich MŚ. Czwarty z kadrowiczów, którzy "uczyli się mistrzostw" w Korei to Maciej Żurawski. Jemu stadion w Gelsenkirchen dobrze się kojarzy, bowiem w 2002 roku strzelił tu dwie bramki dla Wisły Kraków, które wyeliminowały z Pucharu UEFA FC Schalke 04. W tamtym meczu grali również Marcin Baszczyński, Mariusz Jop, Kamil Kosowski i Mirosław Szymkowiak, czyli podstawowi zawodnicy kadry Pawła Janasa. Również dwa gole na obiekcie w Gelsenkirchen zdobył w Bundeslidze Jacek Krzynówek. - Dla mnie jest to szczęśliwy stadion i mam nadzieję, że jeśli w pierwszych minutach będę miał taką dobrą sytuację jak w meczu z Koreą cztery lata temu, to tu ją wykorzystam i mecz ustawi się na naszą stronę - wzdychał w czwartek lewoskrzydłowy reprezentacji. Wciąż nie wiadomo w jakim ustawieniu i w jakim składzie nasi "waleczni i niebezpieczni" piłkarze pojawią na boisku. Paweł Janas poinformuje zawodników o personalnych decyzjach dopiero na ostatniej odprawie, która odbędzie się po obiedzie. Na stadion piłkarze wyjadą już trzy godziny przed meczem. Wczoraj na wieczornym treningu reprezentacji cudowny stadion w Gelsenkirchen świecił pustymi trybunami. Dziś zapełni się ponad 55 tysiącami widzów, w tym około 30 tysiącami Polaków. Wszyscy piłkarze jak jeden mąż apelowali w ostatnich dniach do fanów o doping od pierwszej do ostatniej minuty. To właśnie dziś kibice mogą pokazać, że są z drużyną narodową na dobre i na złe. Wypada mieć nadzieję, że wspólny wysiłek piłkarzy i kibiców (tych na stadionie i tych przed telewizorami) zaowocuje zwycięstwem w pierwszym meczu z Ekwadorem. - Będzie dobrze, zobaczycie - przekonywał wczoraj Jacek Krzynówek. Wierzmy, że tak właśnie będzie. Andrzej Łukaszewicz, Barsinghausen mundial2006.blog.interia.pl Zobacz galerię zdjęć z treningu Polaków w Gelsenkirchen