Niewiele ponad rok pracy w Polsce Holendra Leo Beenhakkera wystarczyło, by kraj oszalał na punkcie futbolu tak samo, jak w 1974 r., gdy ekipa Kazimierza Górskiego zdobywała medal na MŚ w Niemczech, czy osiem lat później, gdy Antoni Piechniczek i jego wybrańcy wywalczyli trzecie miejsce na mundialu w Hiszpanii. Leo, Ebi Smolarek, Kuba Błaszczykowski, Jacek Krzynówek, czy Artur Boruc są na ustach wszystkich. Nie tylko kibiców piłkarskich, ale nawet staruszek, ludzi z biznesu i showbiznesu, którzy na co dzień nie emocjonują się piłką nożną, czy sportem w ogóle. Orłów Leo zauważyli nawet znawcy piłki nożnej z europejskich potęg - Włoch, Hiszpanii, Anglii. Urodzony w Łodzi, ale wychowany w Holandii Smolarek-junior po polsku mówi tak sobie, by nie użyć określenia "słabo". Ale najważniejsze, że czuje się Polakiem i strzela gole jak na zawołanie. Miał wybór - mógł trafić do bogatszej i wyżej notowanej w piłkarskim świecie reprezentacji Holandii. Wolał jednak Polskę. Chciał zmierzyć się z legendą ojca Włodzimierza. I na razie wychodzi mu znakomicie. Ebi strzelił dziewięć goli w eliminacjach i pojedzie na mistrzostwa Europy, o czym jego tata mógł tylko pomarzyć. Jednocześnie Smolarek-junior twardo stąpa po ziemi. - Tata zdobył medal na mistrzostwach świata. Daleko mi jeszcze do niego - zwraca uwagę, gdy mówimy mu "Prześcignąłeś ojca". Od 7 czerwca cała piłkarska Europa - co tam Europa - świat, żyć będą jednym wydarzeniem - Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Biało-czerwoni zmierzą się w grupie A z Niemcami (8 czerwca w Klagenfurcie), Austriakami (12 czerwca w Wiedniu) i Chorwatami (16 czerwca w Klagenfurcie). Wyjazd na Euro z możliwością wejścia na mecze Polaków będzie hitem wszystkich biur podróży. Jesteśmy debiutantem w mistrzostwach Europy, a tym idzie jak po grudzie. Rzadko wychodzą z grupy. Nie znaczy to, że nie uda się to chłopakom Leo. - Co pan rozumie przez hasło "wrócimy z tarczą". Zdobycie medalu, czy tylko wyjście z grupy? Dodajmy - trudnej grupy. Jeżeli to drugie, to uważam, że stać nas na to - powiedział naszemu portalowi jeden z bohaterów eliminacji do Euro 2008 Jakub Błaszczykowski, który z optymizmem myśli o Euro. - Naszym największym atutem jest zespół - podkreśla z kolei na każdym kroku Ebi - człowiek, bez którego goli Polska nie pojechałaby na mistrzostwa Europy. Choć do najważniejszego starcia w sezonie zostało jeszcze pół roku, piłkarze już teraz układają sobie w głowach, jak uporać się z Niemcami. W historii ogrywaliśmy już Włochów, Brazylijczyków, powstrzymywaliśmy nawet Anglików. Tylko z Niemcami na razie zbieramy regularne baty. Klątwa? Fatum? Zły czar? - Walczyliśmy z nimi jak równy z równym - podkreślali piłkarze po MŚ 2006 r. Sęk w tym, że gola i trzy punkty zdobyli oni, a nam pozostało tylko wrażenie. - Klose, Podolsky, Kuranyi, Ballack to wspaniałe nazwiska, ale my nie mamy kompleksów. W eliminacjach wygraliśmy rywalizację z nie byle kim, tylko z Portugalią naszpikowaną gwiazdami - zwraca uwagę Błaszczykowski. On i jego koledzy z reprezentacji Polski podkreślają, że siłą Orłów jest Leo. - Trener spokojny i doświadczony. Nic nie jest w stanie go zaskoczyć - tłumaczą. Przy całym szacunku dla Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, futbolowe zmagania nad Wisłą odsuną wszystko na plan dalszy. Nawet największą i najdroższą w historii olimpiadę. Potwierdzają to wyniki ankiety na wybór sportowca roku 2007, jaką przeprowadziliśmy w ostatnich dniach grudnia. Spośród ponad 50 tys. głosujących aż 37 procent najlepszym sportowcem roku wybrało Ebiego Smolarka. 27-procentowe poparcie otrzymał zwycięzca Pucharu Świata w skokach narciarskich Adam Małysz. <a href="http://sport.interia.pl/tylko-u-nas/ankiety/kto-twoim-zdaniem-zasluzyl-na-miano-sportowca-2007-roku/wyniki,12125">Zobacz wyniki ankiety!</a> Miejsce na pudle znalazło się też dla Roberta Kubicy, który coraz lepiej radzi sobie na torach Formuły 1. Kubica zebrał jednak tylko 7 proc. głosów, a to dowód na to, że społeczeństwo kibiców sportowych jest niesamowicie spolaryzowane. Interesuje się tylko piłką i Małyszem, ale wygrywającym Małyszem. Adam plasujący się w okolicach 10 miejsca mało kogo obchodzi. Dobry start Orłów Leo Beenhakkera w ME jest potrzebny polskiemu sportowi, bo może mu nadać znak jakości. Dopiero w finałach możemy potwierdzić swą klasę. W eliminacjach różnie bywa. Zmęczone gwiazdy nie błyszczą tak, jak w decydujących momentach. Francja przegrywa u siebie ze Szkocją, Włosi remisują na własnych śmieciach z Litwinami. Ale o takie niespodzianki o wiele trudniej, gdy gra idzie o medale tak dużej i prestiżowej imprezy, jaką jest czempionat Starego Kontynentu. Wracając do olimpiady w Pekinie, to w naszej strefie czasowej ciężko będzie przyciągnąć tłumy przed telewizory. Większość wydarzeń toczyć się będzie nad ranem. Chyba, że w siatkarskich turniejach olimpijskich wezmą udział Orły Raula Lozano i "Złotka" Marca Bonitty. Jeśli ich zabraknie, to w Pekinie emocjonować się będziemy głównie pływakami na czele z Otylią Jędrzejczak i gimnastykiem Leszkiem Blanikiem.