Grających bez pomysłu i ospale "Biało-czerwonych" załatwił między innymi serbski bramkarz Darko Stanić, a końcowy wynik i tak jest dla Polaków przyzwoity. Wiadomo było, że pierwszy mecz turnieju ma wyższą skalę trudności od następnych. Wiadomo było, że spotkanie z gospodarzami każdego turnieju na każdym jego etapie też jest cięższe od innych spotkań. Ale każdy znający charakter i umiejętności Orłów Wenty liczył przynajmniej na nawiązanie walki z faworytem. Mimo potężnych osłabień "Biało-czerwonych" - brak czterech kontuzjowanych zawodników i kilku innych, którzy w kadrze nie znaleźli się decyzją selekcjonera - to był scenariusz realny. Ale po pół godzinie scenariusz można było zmiąć i wrzucić do kosza. Polacy rozpoczęli turniej źle. Kibice mieli nadzieję, że się rozpędzają powoli jak czołg, ale z każdą minutą pierwszej połowy okazywało się, że ten czołg ma blokadę prędkości. Serbowie prowadzili od początku i już po 10 minutach mieli trzy gole przewagi (5:2). Brak skupienia Polaków skutkował prostymi stratami, a być może nadmierne skupienie na jednej zagrywce powodowało, że podania do obrotowego nie trafiały celu. Mimo, że Serbowie dysponowali potężną siłą z drugiej linii, to wykorzystywali inne atuty - np. świetny technicznie Ivan Nikcević na lewym skrzydle był za szybki dla Patryka Kuchczyńskiego i tylko w pierwszej połowie zdobył cztery gole i wypracował karnego. Polacy zrywali się jak słoń do biegu - przy prowadzeniu Serbów 7:3 trafili dwa razy, ale zmarnowali szansę na kolejne gole. Właściwie nie powinno dziwić to, że nie wykorzystywali trzykrotnej gry w przewadze. To stary grzech kadry i słaba strona prowadzonego przez Bogdana Wentę Vive Targi Kielce. Serbowie nie zauważyli osłabienia kontuzją "kieleckiego" Rastko Stojkovića, który na samym początku spotkania doznał urazu barku i na parkiet nie wrócił. Dobry, ale nie wybitny do tej pory w europejskim rankingu bramkarz Serbii Darko Stanić momentami robił z Polakami co chciał broniąc ich rzuty z każdej pozycji i osiągając ponad 50 procent skuteczności. Po pierwszej połowie Serbia wygrywała 11:7 i można jeszcze było mieć nadzieje na poprawę gry. Szatnia może zmienić w piłce ręcznej bardzo dużo, a Polacy dawali nadzieję. Po pierwsze z nimbu walczaków nikt ich jeszcze nie odarł, a po drugie, ale ważniejsze - przed przerwą dobrze grali w obronie. Ale losy meczu rozstrzygnęły się zaraz po przerwie. Gospodarze niesieni dopingiem publiczności zdobyli cztery gole z rzędu i prowadzili już 14:7, a po chwili tracili już 8 bramek. I 20 minut przed końcem wynik był rozstrzygnięty. Bo po przerwie gra w obronie była już tylko przyzwoita, a w ataku w dalszym ciągu dramatyczna. W pierwszych dziesięciu minutach meczu zawodnicy Bogdana Wenty zdobyli tylko dwa gole i mieli średnią jedną bramkę na pięć minut. I niestety taką średnią utrzymali przez całe spotkanie! Przed całkowitym dobiciem "Biało-czerwonych" ratowały bomby Karola Bieleckiego i sporadycznie udane interwencje Marcina Wicharego. Porażka niczego jeszcze nie przekreśla, Polska ma nadal szanse wyjścia z grupy i odegrania roli w fazie głównej. Ale wtorkowy mecz ze Słowacją (godz. 18.15) jest najważniejszy na turnieju - wygrana pozwoli prawdopodobnie wyjść z grupy. W drugim niedzielnym meczu grupy A Dania wygrała ze Słowacją 30:25 (15:12). Serbia - Polska 22:18 (11:7) Serbia: Darko Stanic, Dragan Marjanac - Marko Vujin 6, Ivan Nikcevic 6, Momir Ilic 4, Rajko Prodanovic 3, Zarko Sesum 1, Nenad Vukovic 1, Dalibor Cutura 1, Rastko Stojkovic 0, Bojan Beljanski 0. Polska: Marcin Wichary, Piotr Wyszomirski - Karol Bielecki 4, Michał Jurecki 3, Tomasz Tłuczyński 2, Krzysztof Lijewski 2, Bartłomiej Jaszka 1 Patryk Kuchczyński 1, Grzegorz Tkaczyk 1, Adam Wiśniewski 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Kamil Syprzak 1, Mateusz Zaremba 1, Bartosz Jurecki 0, Zbigniew Kwiatkowski 0. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Serbia - Polska Jeśli chcesz wszystko wiedzieć o Orłach Wenty, zapisz się do kategorii ME w Serbii na Dingu! Kliknij!