Dla Klassen to już czwarty medal w 20. ZIO. Wcześniej zdobyła dwa srebrne - w wyścigu drużynowym i na 1000 metrów oraz brąz na 3000 m. Jej głównymi przeciwniczkami miały być w środę liderka Pucharu Świata Niemka Anni Friesinger oraz rodaczka Kristina Groves, trzecia w tej klasyfikacji. Pojedynki Klassen z Friesinger od roku elektryzują świat panczenistów. W styczniu ubiegłego roku Kanadyjka ustanowiła rekord świata na 1500 m. Dziesięć miesięcy później poprawiła ten wynik. Na początku listopada Friesinger po wspaniałym biegu była jeszcze szybsza. Ten rekord ostał się zaledwie dwa tygodnie i Niemka znowu pobiegła szybciej. Klassen nie zamierzała się poddawać i jeszcze tego samego dnia - 20 listopada - uzyskała czas 1.51,79. Ten rekord nadal obowiązuje. Wszystkie te wyniki Kanadyjka i Niemka uzyskały na szybkich torach w USA i Kanadzie. Europejskie tory są z reguły wolniejsze. Ten w Turynie na pewno się do takich zalicza, dlatego do zwycięstwa Klassen wystarczył rezultat 1.55,27. Obie zawodniczki wystartowały w środę w 17. parze. W tym momencie na prowadzeniu była Groves. Od pierwszego pomiaru czasu Klassen i Friesinger miały od niej lepsze wyniki. Po Kanadyjce zupełnie nie było widać wysiłku i mijając metę miała rezultat lepszy od koleżanki z zespołu o 1,47. Niemka spadła za Groves. W tym momencie wydawało się, że kwestia rozdzielenia medali jest już rozstrzygnięta. Inne zdanie mieli kibice holenderscy, jak zwykle stanowiący co najmniej połowę widzów w turyńskiej hali. Oni wierzyli jeszcze w nastoletnią rewelację igrzysk Ireen Wust, która zdobyła tutaj wcześniej złoto na 3000 metrów. "Pomarańczowi" mieli rację. Wust pobiegła znakomicie. Od Groves była gorsza zaledwie o 0,16 i zdołała zepchnąć Friesinger z najniższego stopnia podium. W tle rywalizacji najlepszych był bieg Katarzyny Wójcickiej, najlepszej w Turynie polskiej panczenistki. Polka pobiegła bardzo dobrze, po raz drugi w karierze schodząc w Europie poniżej dwóch minut. Rezultat 1.59,96 dał jej 11. miejsce. Wcześniej była 10. na 3000 m i ósma na 1000 m. "Dobrze jechałam technicznie. Wytrzymałościowo też wyszło znakomicie. Gdyby przeciwniczka była lepsza, to byłabym w stanie jeszcze poprawić ten wynik. Jestem bardzo, bardzo zadowolona. Przed tym startem byłam bardziej zdenerwowana niż na wcześniejszych. To dlatego, że ten dystans najbardziej lubię, na nim najbardziej mi zależy" - powiedziała po starcie 26-letnia Wójcicka. "Za mną było kilka zawodniczek, które teoretycznie powinny być przede mną. Myślę przede wszystkim o Holenderce Marianne Timmer, która tu wywalczyła złoto na 1000 metrów i broniła tytułu na 1500 metrów. Ona na pewno nie liczyła, że będzie ją w stanie wyprzedzić jakaś dziewczyna z Polski" -mówiła z uśmiechem Polka. Trenerka Ewa Białkowska mówiła przed kilkoma dniami w rozmowie, że przed Wójcicką duże sukcesy. "Ona ma jeszcze czas. Najlepszy okres dla panczenistek to 28-32 lata, a może i więcej" - mówiła. Zgadza się z tym sama zawodniczka: "Jeszcze trochę pracy i będzie można liczyć na wyniki na miarę światowej czołówki". Po raz ostatni w 20. ZIO panczenistki wystartują w piątek - w biegu na 5000 m weźmie udział także Wójcicka. <A href="http://turyn2006.interia.pl/wyniki/konk/3810">Zobacz WYNIKI biegu kobiet na 1500 m</a> <a href="http://turyn2006.interia.pl/galerie/galId/6284/photoId/231532/nr/1">Zobacz galerię z biegu na 1500 m</a>