- Zawiść jest zła - stwierdził Dani Alves odpowiadając Jose Mourinho, po tym jak trener Realu Madryt nazwał klubowe mistrzostwa świata "dwoma meczykami". Obrońca Barcelony wściekł się kompletnie bez powodu, dokonań drużyny Pepa Guardioli nie zdołałby zdeprecjonować sam dr Joseph Paul Goebbels. Były one w ostatnich 12 miesiącach niepodważalne, bez względu na to, czy ktoś kocha tiki-takę (grę opartą na szybkiej wymianie podań), czy przy niej zasypia. Z istotnych meczów Katalończycy przegrali tylko finał Pucharu Króla z Realem Madryt, poza tym wygrywali lub wręcz zmiatali rywali z powierzchni Ziemi. Dawno fani nie przeżyli tak jednostronnego finału Champions League, a jeszcze nigdy tak bezdyskusyjnego triumfu drużyny z Europy na mundialu klubów. Z "zespołu z innej planety" do jedenastki roku 2011 mogliby dostać się wszyscy: pominąć da się Pedro Rodrigueza i Davida Villę, mimo goli wbitych Manchesterowi United w finale Ligi Mistrzów na Wembley. Poza nimi na wyróżnienie zasłużył nawet pół roku zmagający się z kontuzją Carles Puyol, który w ostatnim Gran Derbi udowodnił, że wciąż jest w swoim fachu specem wyjątkowym. Wątpliwości wywoływała często forma Gerarda Pique, ale i on nie zawodził w najważniejszych meczach. Pozycja Erica Abidala oraz Daniego Alvesa nie podlega dyskusji bez względu na to, jak świetnie spisywali się Marcelo i Sergio Ramos. Obrońców Realu Madryt umieściłem w drużynie "reszty świata" obok Matsa Hummelsa i Giorgio Chielliniego dwóch młodych stoperów o nieprawdopodobnych możliwościach. Rezerwowym dla nich byłby Vincent Kompany z Manchesteru City. Bramkarzami roku byli według mnie Victor Valdes (mimo kiksu w Gran Derbi) i Manuel Neuer, który najpierw poprowadził Schalke do półfinału Champions League, a potem solidnie grał w Bayernie, choć kibice długo mu przeszkadzali. Myślałem też o "pośmiertnym" wyróżnieniu dla Edwina van der Sara, ale on zawalił dwie bramki w finale Champions League oraz o Gianluigi Buffonie, który jednak dopiero wracał do formy po ciężkim urazie na mundialu w RPA. Nie da się pominąć Ikera Casillasa, ale wybierając jednego z nich stawiam na Niemca. Wśród pomocników sprawa jest prosta. Xavi i Iniesta mają tam miejsce bezdyskusyjne, zapracowali już na futbolową nieśmiertelność. Obok nich David Silva olśniewający Premier League. Bez niego Manchester City wciąż byłby drużyną poukładaną i silną, ale nieznośnie schematyczną, u Roberto Manciniego to właśnie Hiszpan robi różnicę. W tej sytuacji Sergio Busquets nie zmieścił się w jedenastce, a więc odpada trzeci z graczy Barcelony. W drugim zespole (bez Katalończyków) znaleźli się Yaya Toure, najbardziej kreatywny defensywny pomocnik na świecie, odradzający się w Turynie Andrea Pirlo, a także Bastian Schweinsteiger z Bayernu. Ta trójka nie sięgnęła w 2011 roku po trofea, ale miała ogromny wpływ na dobrą jesień swoich zespołów. W ataku pozycja Messiego jest oczywista. Jeśli w 2011 roku ktoś wyrastał mu ponad pięty, to tylko Xavi z Iniestą. Ronaldo strzelał jak nakręcony, wyróżniłem też Daniela Sturridge'a, bo zrobił największy postęp ze wszystkich. Odkąd wrócił do Chelsea, bywa w niej graczem ważniejszym niż John Terry. Być może bardziej od Sturridge zasłużył się świetny jesienią Franck Ribery (Bayern), ale u mnie nie ma go nawet w drużynie "reszty świata". To tylko świadczy o tym jak silna jest konkurencja. Myślałem też o Wayne Rooney'u, jako premii dla United za finał Ligi Mistrzów, ale jego as miał akurat trudny rok. Postawiłem na Mario Gomeza, najbardziej klasycznego ze środkowych napastników, fantastycznego Robina van Persiego z Arsenalu i Karima Benzemę po przemianie w lwa. Od kiedy na początku roku zabiegający o Emmanuela Adebayora Mourinho stwierdził, że z Karimem czuje się jak myśliwy idący na polowanie z kotem, Francuz zaczął grać dobrze, a czasem wręcz znakomicie. Na wyróżnienie zasłużyli też zapewne Argentyńczycy: Angel di Maria, Gonzalo Higuain i Sergio Aguero, ale przed nimi postawiłbym na Luisa Suareza z Liverpoolu w nagrodę za triumf Urugwaju w Copa America. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że w bardzo szerokim gronie nominowanych mogłoby się znaleźć miejsce dla graczy z Polski. W 2011 roku Wojciech Szczęsny z Arsenalu i Robert Lewandowski z Borussii Dortmund zrobili kolejny krok do przodu, a z racji wieku wydają się skazani także na następny. Może więc w 2012 roku będzie można już brać ich pod uwagę całkiem na serio? Logiczne wydaje się, że jeśli jakiś piłkarz spoza Barcelony taki jak Ronaldo, Silva, czy Sturridge dostał się do pierwszej jedenastki, automatycznie powinien znaleźć też miejsce w drugiej. Postanowiłem jednak nie powtarzać tych samych nazwisk, zwłaszcza, że kandydatów starczyło na kilka drużyn. Drużyna 2011: Victor Valdes - Dani Alves, Carles Puyol, Gerard Pique, Eric Abidal - Xavi Hernandez, Andres Iniesta (wszyscy Barcelona), David Silva (Manchester City) - Daniel Sturridge (Chelsea), Leo Messi (Barcelona), Cristiano Ronaldo (Real Madryt). Drużyna 2011 bis (bez graczy z pierwszej): Manuel Neuer (Bayern) - Sergio Ramos (Real), Mats Hummels (Borussia), Giorgio Chiellini (Juve), Marcelo (Real) - Yaya Toure (MC), Andrea Pirlo (Juve), Bastian Schweinsteiger (Bayern) - Robin van Persie (Arsenal), Mario Gomez (Bayern) i Karim Benzema (Real). Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu