Kibice Podhala mają o czym myśleć. Z jednej strony w Nowym Targu powstaje odmłodzony, ciekawy zespół, a z drugiej nad klubem zebrały się gradowe chmury. W minioną sobotę portal sportowepodhale.pl poinformował o rezygnacji Wiesława Wojasa z utrzymywania "Szarotek". Przez siedem lat Wojas był generalnym sponsorem, ale teraz zmieniła się strategia marketingowa firmy i jest w niej mniej miejsca na hokej. O ile mniej, dowiemy się w ciągu dwóch-trzech tygodni, gdy sam główny udziałowiec spółki oficjalnie zabierze głos w tej sprawie. Prezes obuwniczego giganta zapowiadał wycofanie się ze wspierania hokeja już wielokrotnie, ale szef nowotarskiego klubu przekonuje, że tym razem w funkcjonowaniu klubu muszą nastąpić gruntowne zmiany. - Nie traktuję tej deklaracji jako próby wymuszenia czegoś, a na koniec i tak wszystko wróci do normy. Potrzebny jest przełom. Zmiany muszą nastąpić jeszcze przed początkiem sezonu, a nawet wcześniej - powiedział prezes 18-krotnego mistrza Polski. Przed działaczami stoi zadanie rozpoznania, na ile środowisko lokalne jest w stanie wypełnić lukę w budżecie klubu i jak wyglądają szanse na pozyskanie silnego sponsora. Wymaga to czasu, bo do tej pory klub nie szukał głównego sponsora, a teraz musi stworzyć szeroki pakiet, aby zaproponować zainteresowanym firmom jak najatrakcyjniejsze warunki. Będzie wśród nich miejsce w szyldzie, niewykluczona jest nawet zmiana lokalizacji. - Ostatnie lata pokazały, że dominująca pozycja generalnego sponsora jest przeszkodą w pozyskiwaniu kolejnych. Jest więc szansa na usamodzielnienie się - ocenił Andrzej Podgórski. Newralgicznym punktem jest współpraca z miastem. - Oswoiliśmy się z tym, że pomoc z miasta jest ograniczona, ale trudno funkcjonować, gdy jeszcze spotykają nas z jego strony afronty. W najczarniejszych scenariuszach nie dopuszczam do siebie tego, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, gdy przez problemy z lodowiskiem nie mogliśmy się normalnie przygotowywać do sezonu i ponieśliśmy duże koszty - przypomina sternik Wojasa Podhala. Sytuacją w klubie zaniepokojeni są zawodnicy, którzy we wtorek poprosili prezesa o spotkanie. - Czy mogę liczyć na ich wyrozumiałość? Najłatwiej byłoby zmienić klub, jak rękawiczki, ale to "polityka krótkich nóg". Dzisiaj rzadko się zdarza, żeby pracownik był wolny od troski o losy swojej firmy. Dlaczego inaczej miałoby być w hokeju? - pyta retorycznie Andrzej Podgórski.