"To skandal!" - grzmi w rozmowie ze "Sportem" dyrektor Ruchu, Mirosław Mosór. "Dla mnie to jest niepojęte. Wszystko było już ustalone, tymczasem oni zniszczyli kontrakt. Po prostu go podarli" - nie kryje emocji. Sobczak miał już załatwione wszystkie sprawy na Słowacji, lecz na kilkadziesiąt godzin przed startem sezonu dowiedział się, że jest niepotrzebny w klubie, gdzie trenerem jest Dusan Radolsky. "Umowa miała być podpisana lada dzień, tymczasem dowiedziałem się, że wracam do Polski" - mówi 22-letni piłkarz. Działacze Żiliny bronią się, twierdząc że młodzian nie strzelał goli. Nie jest jednak tajemnicą, że na jego miejsce już wcześniej ściągnęli innego napastnika. "Nie mam do Marcina pretensji, ale znaleźliśmy sobie lepszego napastnika. Ba, najlepszego na Słowacji. Ten transfer to będzie prawdziwa bomba!" - zaciera ręce Dusan Radolsky. A Sobczak? Prawdopodobnie znów zmieni klub. Mówi się, że wiosną występować będzie w GKS Bełchatów. Klub ten dopina ostatnie szczegóły wypożyczenia piłkarza z Chorzowa.