Zanim zaczął się mecz obaj trenerzy musieli się zmierzyć z kontuzjami. Jacek Szopiński (MMKS/Podhale) i tak ma słabą obronę, a tym razem nie mógł jeszcze wystawić kontuzjowanych Sebastiana Łabuza, Władysława Bryniczki i Marka Puławskiego. Tymczasem Jirzi Szejba (GKS Tychy) nie mógł skorzystać z kapitana Adriana Parzyszka. W I tercji powiał halny, jakiego dawno nie było na nowotarskim lodowisku. Gole mogły padać szybko w drugą stronę, gdyby Tomasz Rajski w pierwszych sekundach nie wygrał pojedynku z Michałem Garboczem. Dzięki tej interwencji bramkarza "Szarotek" wyszła kontra, Piotr Kmiecik z Bartłomiejem Neupauerem znaleźli się samotnie przed Arkadiuszem Sobeckim i nie mogli tego nie wykorzystać. Ogromne znaczenie miała druga bramka dla Góra, którą w okresie liczebnego osłabienia (po faulu Rafała Dutki) wypracował niesamowicie Kelly Czuy, który najpierw wywalczył krążek we własnej tercji, wprowadził go do strefy rywala, gdzie przedarł się przez dwóch tyszan, oddał do Marcina Kolusz, a ten wyłożył na niebieską do nadciągającego Kamila Kapicy, którego strzał w długi róg zaskoczył Sobeckiego. Festiwal strzelecki "Szarotek" w I tercji zakończył Mateusz Michalski z bekhendu dobijając po uderzeniu Bartłomieja Neupauera. To nie był mecz do jednej bramki, ale Tomasz Rajski vel "Koniu" miał prawdziwy "dzień konia" i łapał, bądź odbijał każdy strzał. Tak jak w 15. min strzał i dobitkę Szimiczka. W II odsłonie gospodarze nastawili się na uważną obronę i kontry. Przewagę optyczną miał GKS, ale gola strzelił dopiero po ? kontrze, gdy Bagiński zauważył czyhającego za obrońcami Michała Woźnicę, a ten pięknym uderzeniem z nadgarstka ulokował "gumę" w okienku długiego rogu. Wydawało się, że pogoń tyszan za wynikiem zakończyła się w 49. min, gdy Górale po raz jedyny sensownie rozegrali przewagę (znowu przedarł się Czuy), a po podaniu Kolusza Rafał Dutka uderzył lekko, lecz precyzyjnie po lodzie. Wynik 4-1 utrzymał się ledwie przez 24 sekundy, gdyż po zagraniu zza bramki Tomasza Wołkowicza Paweł Banachiewicz pokonał Rajskiego. Od tego momentu rozpoczęło się oblężenie bramki Rajskiego! Goście dwukrotnie z rzędu grali w przewadze i oddawali grad strzałów. Rajski jednak nie pękał. Kontaktowego gola GKS zdobył dopiero w końcówce po kontrze, gdy Czuy nie przykrył Garbocza i ten ładnie zakończył atak Vitka z Witeckim. Na ostatnie 90 sekund goście wycofali bramkarza, lecz bliżej było gola dla "Szarotek": swoich szans nie wykorzystali Kelly Czuy i Jarosław Różański. MMKS/Podhale - GKS Tychy 4-3 (3-0, 0-1, 1-2) 1-0 Neupauer (0:36 Kmiecik) 2-0 K. Kapica (6:59 Kolusz, Czuy w osłabieniu) 3-0 Michalski (9:25 Neupauer) 3-1 Woźnica (30:23 Bagiński) 4-1 Dutka (48:24 Kolusz, Czuy w przewadze) 4-2 Banachewicz (48:58 Galant, Wołkowicz) 4-3 Garbocz (58:33 Vitek, Witecki). MMKS/Podhale: Rajski - Sulka (4), K. Kapica, Kmiecik, Bryniczka, D. Kapica - Różański, Dutka (2), Kolusz, Neupauer, Czuy (2) - Gaj (2), Marek, Szumal, Michalski (2), Bomba. GKS Tychy: Sobecki - Kotlorz, Gonera, Witecki, Garbocz, Vitek - Jakesz, Sokół, Woźnica, Szimiczek (6), Bagiński - Csorich, Mejka (2), Galant, Krzak (4), Wołkowicz. Sędziował: Zbigniew Wolas z Oświęcimia. Kary: 14 (w tym 2 techn.) oraz 12. Widzów: 1,5 tys.