Czternaście kolejek przed końcem tabelę otwiera GKS Tychy, który ma 75 punktów i dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich punktów wyprzedza Comarch Cracovię. Wojas Podhale traci do prowadzącego duetu jedenaście punktów i wyprzedza o dwanaście "oczek" Pol-Aqua Zagłębie Sosnowiec. Zacięta walka toczy się o piąte miejsce. Z 39 punktami zajmuje je JKH GKS Jastrzębie, które tylko o punkt wyprzedza Akunę Naprzód Janów. Do play offów każdy zespół może zdobyć jeszcze 42 punkty, ale przedarcie się do czołowej czwórki będzie bardzo trudne. - Po meczu z Janowem powiedziałem, że oba zespoły będą walczyć o piąte miejsce. Wtedy trener Naprzodu nie zgodził się ze mną - powiedział trener JKH GKS Jastrzębie Wojciech Matczak, twierdząc że tabela nie kłamie. - Moim zadaniem było zakwalifikowanie się do czołowej szóstki przed drugim etapem rozgrywek, teraz - patrząc realnie - walczymy o piąte miejsce - przyznał Matczak. - Myślimy o play offach. Chcielibyśmy sprawić w nich niespodziankę, czyli wejść do czwórki. Jastrzębie było "królem polowania" podczas letniego okienka transferowego i zaliczyło znakomity początek sezonu, długo zajmując pozycję lidera. Szybko jednak okazało się, że zespół - choć ma w składzie kilku reprezentantów Polski i dobrych, jak na polskie warunki obcokrajowców - potrzebuje czasu, aby okrzepnąć. Do tego dochodzą kontuzje. W ostatniej kolejce Jastrzębie przegrało z Comarch Cracovią 0-4, a Matczak miał do dyspozycji tylko siedemnastu zawodników (plus bramkarze). Wynik sugeruje jednostronny mecz, ale w rzeczywistości zespół spod czeskiej granicy nie był jedynie tłem dla mistrzów Polski. - Z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Drużyna się zmienia, gramy inaczej niż wcześniej - przekonywał Matczak. - Przeszkadzają nam kontuzje, a ostatnio zawieszenie bardzo ważnego dla nas zawodnika, jakim jest Petr Lipina. Bardzo liczę na jego gole. CZYTAJ TAKŻE Jaroslav Lehocki zwolniony z Akuny Naprzodu Janów